Trzy nogi tutaj doskonale wyrażone, idealnie oddające trójkulturowość Sycylii - normańsko-arabsko-bizantyjską. Prywatna kaplica (Cappella Palatina) króla Sycylii Rogera II, który swoją charyzmą miał przyczynić się do tego, że w królestwie członkowie monoteistycznych religii żyli razem w symbiozie. Na wyspie rosły wpływy kościoła katolickiego, co nie zmieniało faktu, że po dwóch stuleciach panowania muzułmanów ci wciąż stanowili większość, do tego obecni byli żydzi i członkowie chrześcijańskiego kościoła wschodniego. Roger II umiał tak na nich wpłynąć, że nie walczyli oni tylko i wyłącznie o swoje korzyści, ale starali się budować silne i jednolite państwo, co długo się im udawało. Złota epoka to tolerancja i poliglotyzm (język arabski pozostał jednym z językiem urzędowych).
W środku jest przepych. Oszałamiający mozaikowy kosmos. Misterna praca artystów z Bizancjum, którzy stworzyli cud. Nie wiadomo, w którą stronę patrzeć, jak zadrzeć głowę, by dostrzec wszystko, każdy szczegół tego biblijnego świata. Patos i uświęcenie, brak jakichkolwiek określeń na oddanie wrażeń i odczuć.
Gdy już nasycimy się atmosferą i zezłocimy w mozaikowej symbiozie, gdy obejrzymy wystawę świętych obrazów, które wymownie przypominają o Wielkanocy, wracamy do Palermo zjadając ziemniaki na patyku. Wyjeżdżamy na sycylijską prowincję, gdyż to ona nas najbardziej pociąga. Miasto z jednej strony pogrążone w półmroku, głośne, miejscami brudne i zapuszczone, z drugiej rozświetlone słońcem i zabytkami, które przyprawiają o zawrót głowy pozostawia niezatarte wrażenie.