Geoblog.pl    mamaMa    Podróże    Jestem w podróży...choćby tylko w głowie 2019    Biała Dama i świetliki nad bagnami
Zwiń mapę
2019
05
sie

Biała Dama i świetliki nad bagnami

 
Niemcy
Niemcy, Plattenburg
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 28081 km
 
Zawsze, gdy widzę to zamczysko, przechodzą mnie ciarki. Jest piękne. Średniowieczne, ogromne, dostojne, zatopione w lesie i otoczone podmokłymi terenami. Jeden z najstarszych zachowanych wodnych zamków ceglanych w Europie i największy zachowany wodny zamek północnych Niemiec, opasany szeroką fosą. Imponująca gotycka wieża, dziedziniec o średniowiecznym układzie z elementami renesansu i baroku, stajnie, spichlerze oraz budynki gospodarcze tworzą monumentalną całość.

Wybudowali go w XIII wieku (prawdopodobnie między 1210 a 1220 rokiem) biskupi Havelbergu. Doskonałe położenie pośród mokradeł czyniło z niego idealną obronną rezydencję oraz punkt kontroli szlaków handlowych i granic diecezji. Do XV wieku zamek był rozbudowywany i umacniany, a biskupi spędzali tu swój wolny czas. Czy liczyli nabyte dukaty? Celne haracze za przewóz i wywóz wszelkiej maści towarów? Czy raczyli się winem, odpuszczając sobie administracyjne sprawy, których prowadzenie powierzali innym?

W XVI wieku przyszła kryska na Matyska. W wyniku reformacji nastąpiła sekularyzacja kościelnych majątków i zamek przeszedł najpierw w ręce książąt brandenburskich, a następnie jako lenno w posiadanie rycerskiego rodu von Saldern, którego własnością pozostawał przez długie wieki. To oni przebudowali go nadając rezydencjonalny charakter. Ich komnaty można dziś zwiedzać, z elementami dawnego wyposażenia i zachowanymi barokowymi zdobieniami.

I to właśnie jedna z przedstawicielek tego rodu do dziś, jako Biała Dama, ma się tu ukazywać. Raz widywana w pobliżu wieży, innym razem na krużgankach, przy fosie lub kaplicy. Miała zakochać się w rycerzu niższego stanu, wywołując zgorszenie sobie równych, za co ukarano ją zamknięciem w wieży i skazaniem na samotność. Półprzezroczysta sylwetka, której pojawienie się poprzedza lodowaty powiew powietrza. Za towarzystwo ma czarownice, spotykające się nocami w okolicznych lasach na sabatach, w czasie których tańczą przy ognistych światłach nad mokradłami. Od wieków ostrzegano podróżnych, żeby nie zapuszczali się nocą na grząski teren, bo „ziemia wciąga żywych”, a czarownice śmieją się przy tym głośno.

W zamku archeolodzy znaleźli zasypane przejścia i wtórnie zamurowane otwory. Okoliczni mieszkańcy opowiadają, że w czasie wojen i pożarów dzwon zamkowy samoczynnie bił, ostrzegając ludzi, a gdy milkł, nadciągała katastrofa. Poszukiwacze skarbów nie raz próbowali wydobyć z fosy zatopioną skrzynię ze złotem. Poza chlupotaniem wody i szczękiem łańcuchów niczego jednak nie znaleźli. Zły duch, a może czarny pies, po dziś dzień sumiennie pełni swoją straż.

Według innej legendy, gdy zamek przeszedł z rąk kościelnych w świeckie, jeden z hierarchów, odchodząc, rzucił za siebie klątwę: „Niech żaden ród nie zazna tu trwałego szczęścia”. Przepowiednia zdaje się spełniać po dziś dzień.

W sezonie, latem lub przy okazji kościelnych świąt, odbywają się tutaj wprawdzie festyny i jarmarki, ale poza nim panuje głucha cisza. Gdy nie ma nikogo, słychać szelesty powłóczystych szat – czy to biskupich ornatów, rycerskich przyodziewków, czy czarownic przelatujących na miotłach zbyt szybko, by dało się je dostrzec. W powietrzu zastygł zgiełk katolickiego dworu i średniowiecznych wiejskich sądów, odgłosy kroków uczestników wojen przetaczających się przez Europę oraz szept kochanków, którym czasy i tradycja odmówiły szczęścia. Wykrzywione pnie drzew i potęga zamkowych murów.

A we wiosce, w opuszczonym młynie, ślady gastronomicznego lokalu i mąki mielonej w pocie czoła. Resztki życia, minionych epok i współczesnej nonszalancji. Gdy wychodzę z opuszczonego budynku stoi przede mną człowiek w pszczelarskim kapeluszu z ogromnym rondem i siatką na twarzy, mamrocząc coś pod nosem. Być może wyrażał zdziwienie, być może oburzenie, być może natknęłam się na niego na czasowej krzywiźnie, a on sam rozmawiał z kimś, kogo nie mogłam już dostrzec. Oddalił się, jakby nas nie widział, choć patrzył w naszą stronę, gestykulował. Może mamiły go świetliki nad bagnami? Szybko zniknął we mgle....
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (28)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
mamaMa
Anna M
zwiedziła 19.5% świata (39 państw)
Zasoby: 1531 wpisów1531 5806 komentarzy5806 24859 zdjęć24859 1 plik multimedialny1