Paderborn, miasteczko leżące w miejscu, gdzie Nizina Północnoniemiecka przechodzi w Las Teutoburski. To właśnie tutaj, w samym sercu miasta, ma swoje źrodło najkrótsza rzeka Niemiec - Pader (4 km długości). Jej źrodło to ponad dwieście ciepłych źrodeł, których wody są wyrzucane na powierzchnię w tempie ponad 5 tysięcy litrów na sekundę. Karol Wielki, będący amatorem gorących źrodeł, przyczynił się do sławy Paderbornu ustanawiając tutaj siedzibę królewską. Zresztą przyniosło mu to szczęście, gdy w 799 r. papież Leon Trzeci schronił się u niego przed zamachowcami. Dostojnicy zawarli ze sobą przymierze (tak w ramach wdzięczności), w wyniku którego w 800 r. koronowano Karola na cesarza.
Paderborn pełen jest atrakcji archeologicznych i artystycznych, a dzisiaj szczególnie zabaw karnawałowych. Od sześciu dopiero lat organizowana jest parada karnawałowa i zdaje się, że pozostanie to tradycją na długie, długie lata.
Wokół miasta wyznaczana jest trasa, którą przechodzi parada organizowana przez Związek Karnawałowy "Trzy zające" - szpaler pojazdów, grup muzycznych - a wszyscy poprzebierani w najprzeróżniejsze stroje, tańczący w rytm muzyki i, co najważniejsze dla dzieci, rzucających garściami cukierki lub rozdających różnego rodzaju gadżety. W ten sposób można zaopatrzyć się w słodycze na parę tygodni, a nawet miesięcy.
Swoją drogą jest to pewnego rodzaju fenomen - Niemcy są bardzo powściągliwi i potrzebują dużo czasu na to, żeby się "wyluzować". Na spontaniczność prawie nigdy nie ma co liczyć, wszędzie panuje ich przysłowiowy porządek, wszystko musi być zaplanowane i ustalone. A może właśnie w tym leży tajemnica - do tych karnawałowych szaleństw przygotowują się bardzo skrupulatnie niemalże caly rok, w związku z tym, że wszystko ustalone jest co do minuty, mogą oddać się z błogim spokojem i czystym sumieniem zabawie, bo nic ich nie zaskoczy. A oddają się temu bardzo ochoczo.