Wśród obrazów van Gogha i tłumu ludzi je oglądających słychać spokojny damski głos w słuchawkach, wyjaśniający, co zwiedzający właśnie widzi pod numerem takim a takim. Miły głos wciąż powtarza: "gdy van Gogh był w zakładzie dla umysłowo chorych", "to widok z okna zakładu dla umysłowo chorych", "ogród w zakładzie dla umysłowo chorych".
Któż z nas, zwiedzających, zainteresowałby się dzisiaj jakimś malarzem, który tworzy w zakładzie psychiatrycznym, odcina sobie kawałek ucha, a potem strzela do siebie? Gdybyśmy do tego wiedzeli, że jest ponurakiem, mieszkał przez dwa lata ze starszą od siebie o trzy lata prostytutką (która zresztą w wieku 51 lat wyszła za mąż, a po trzech latach małżeństwa utopiła się...), choruje na syfilis, od czego gniją mu dziąsła i przez całe życie wspomaga go mocno finansowo jego starszy brat...
Choć chyba właśnie to - życie van Gogha, tak umiejętnie "nieszczęśliwie" przedstawione przez jego szwagierkę, przyczyniło się do niesamowitej popularności i niebotycznych cen jego obrazów:
- że był niezrozumianym geniuszem;
- że nigdy nie interesował go sukces;
- że sprzedał za życia tylko jeden obraz;
- że zwariował w słońcu południa.
Cóż, sukces interesował go i to bardzo, z tym jednym obrazem to przesada, van Gogh stara się przez caly czas swojej malarskiej aktywności, czyli przez 10 lat, sprzedawać to, co stworzył.
A zanim został artystą był protestanckim kaznodzieją, którego wykluczono z kościoła za....pomoc biednym kosztem majątku kościelnego!
Van Gogh dzielił los setek współczesnych Polaków - w wieku dwudziestu lat wyjechał do pracy do Londynu, gdzie wynajmował za horrendalną sumę pokój na przedmieściach, dojazd do pracy zajmował mu godzinę i musiał żywić się na mieście.
A jego choroba? Ataki, które go gnębiły to nie słońce południowej Francji, ale raczej:
- depresja i porfiria;
- absynt, który pił w dużych ilościach ( a jeśli absynt to tylko w kawiarni Slava w Pradze!)
- stres
- i może...brak miłości, bo uczucia lokował jakoś tak niewłaściwie...
Wystawa w Amsterdamie piękna.
A Amsterdam - zmęczony po urodzinach królowej, bardzo zmęczony, ale wiosenny i wcale nie senny! Tętni życiem zabieganych ludzi. Rowery, coffee shops, turyści, prostytutki. Nieustannie, niezmiennie.