Podobno w Brukseli życie towarzyskie, knajpiane, czyli nocne, jest nijakie. No, nie wiem...
Dzielnica Ixelles jest tego zaprzeczeniem...przynajmniej tej nocy. Według internetowych informacji jest tu cmentarz, wokół którego lokali moc, studentów tłum i zabawa zapewniona każdej nocy. Dajemy się namówić. Czemu nie. Tylko ten cmentarz...
Cmentarz słynny na całą Belgię, bo pochowani są tu wielcy świata nauki, sztuki i polityki. Nawet polski pianista i kompozytor Józef Wieniawski. Cmentarz w samym środku tętniącej życiem dzielnicy.
Dziś wieczorem naprawdę tu masa studentów, przebranych w fikuśne stroje, z puszkami jako skarbonkami na szyjach i w rękach. Mówią, że zaczyna się jakieś ich 4-dniowe święto, zbierają datki na konsumpcyjne cele. Życie studenckie nie jest nam obce, tłum porywa i rzuca to tu, to tam. Tu piwo, tam tequila, za rogiem wódka, albo i dwie. Studenci są międzynarodowi, poligloci, otwarci, zadowoleni, lubiący się bawić w dobrym, choćby obcym, towarzystwie.
I tak sobie to można zorganizować - wieczorem tu przybyć i dzielić młodzieńczą radością beztroski i pewnej dozy filozofii życia, a rano po trochę ciężkim przebudzeniu, pójść na spacer na cmentarz w pierwszych promieniach słońca. Pochylić głowę nad historią, ludzkimi momentami, dramatami i sukcesami. Nad miłością i śmiercią.
Francuski generał Georges Boulanger zastrzelił się tu na grobie swojej kochanki 2,5 miesiąca po jej śmierci. Z miłości i tęsknoty, choć spowodowane jej zgonem jego bankructwo też zapewne się do tego dobrowolnego odejścia przyczyniło.
Taka wieczorno-nocno-poranna "wycieczka" ma niepowtarzalną atmosferę, niesamowity wydźwięk i przyczynia się do jednego: na pewno, nawet pod wpływem alkoholu, nie pomylimy tego miejsca z żadnym innym.