Cóż może zaoferować miasteczko położone u stóp pałacu Friedenstein z jego bujną, pełną fantazji historią, z mieszkańcami wyjątkowymi, ze sławą światowego królestwa? Może skryć się w jego cieniu, albo na przekór próbować iść drogą inną zupełnie niż ta dostojnej magneterii. Gotha rozpościera się przed pałacem jak dywan szlachetny pełny ludzkich myśli i pomysłów, które w pewnym stopniu udało się zrealizować. Nie tylko bawiące się dzieci zostały przymuszone siłą płynącą z „góry” do nauki w szkole, ale i dorośli mieszkańcy na co dzień konfrontowani z arytokracją zostawili ślad pomiedzy urokliwymi uliczkami mieściny.
Gotha jest urocza, acz trochę zapyziała i mało energetyczna. Jakby przytłumiła ją jednak potężna biała bryła, która pręży pierś nawet dziś, dawno już pozbawiona swoich rezydentów. Wyruszając spod pałacu wychodzi się wprost na rynek, mijając fontannę pełną szumiącej kaskadą wody, której jednak nie udaje się ożywić tej gotajskiej atmosfery. Miasteczko przeplecione jest starością w postaci kościołów, ratusza i kamienic z dawnych lat i blokowiskami straconego socjalizmu, który wdarł się w jego środek na łamach wojennych szkód i potrzeby ich odbudowy. Gotha dostała się w ręce sowieckie, powstało DDR, które nie jątrzyło wojennych ran, ale wydzierało, co się dało pod swoje idee i jednolite realizacje. Tak więc dziś można pogubić się w stylach nie tylko średniowiecza, zadziwić, że nagle, parę kroków od rynku beton i długie jednakowe budynki z kwadratami malutkich okienek i brzydotą szarości budowlanego materiału.
W Gocie jest angielski park, który wrzyna się w miasto i parę historii, dla których warto tutaj przyjechać.
Ernst Wilhelm Arnoldi założył w Gocie Feuerversicherungsbank des Deutschen Handelsstandes czyli pierwszą w Niemczech ubezpieczalnię, podwaliny Gotajskiego Banku Polisowego, z czego rozwinął się cały system ubezpieczeniowy oparty na arnoldiowskich zasadach: „czynisz coś dla siebie, jeśli żyjesz dla innych” i „dobro wspólne przed dobrem własnym”.
W gotajskiej Tivoli powstała w 1875 roku Socjalistyczna Partia Robotników Niemiec, która przemianowała się na działającą do dziś SPD, czyli Socjaldemokratyczną Partię Niemiec.
Krótko później (jeśli można te fakty ze sobą połączyć, jako wyraz modernizacji choćby) w 1878 roku powstało w Gocie pierwsze niemieckie krematorium, działające do dziś.
Przyjeżdżał tutaj do kościoła Augustynów Martin Luther, by głosić kazania, a 27 stycznia 1990 roku przemawiał do spragnionych wolności i otwartości tysięcy zebranych Willi Brandt.
Niewiele przekazuję, gdyż Gotha okazała się przystankiem noclegowym i nie udało się nam jej ogarnąć. Odkryła wprawdzie swoją mile przeszłością błyszczącą twarz, zakryła za to aktualnie ważne i ciekawe zakamarki. Przyznaję, że się nie staraliśmy, nie zadaliśmy sobie odpowiednio wiele trudu, żeby ją z tych szaroburych szat ograbić. Może szkoda, może nie. Miałam nieodparte wrażenie, że nie żegna się z nami na zawsze. Niepojętość życia i chroniczny brak poważnych planów umożliwia wiele innym w ich sile przyciągania, planowania i działania. Oby tylko mieć zawsze i wszędzie otwarte oczy i nasłuchujące uszy, bo ochota na wyruszenie na zew już się na pewno nie zawieruszy:-)