Nazwa tego miasta ma w sobie żelazo i brzmi ciężko, twardzo, rozsądnie, prawie robotniczo. Samochody Wartburgi zjeżdżały z taśm produkcyjnych w ilościach tysięcznych, zasilając złączone braterską jednością wschodnioeuropejskie garaże, a przetłumaczony z greckiego na niemiecki Nowy Testament okazał się zbawieniem i objawieniem dla wielu generacji ludzkich po dziś. Miasto czynów, burzy dziejów i wybitnych dzieci muzyki. Miasto prawie jak zapomniane wspomnienie wydobytej i zdobytej świetności, oprószone w ostatniej dekadzie gromkim dźwiękiem prowincjonalności. Eisenach – symbol Turyngi w postaci opisanego już zamku Wartburg, miejsce produkcji samochodów o tej samej co zamek nazwie, miejsce urodzenia Jochana Sebastiana Bacha, miejsce pierwszego przetłumaczenia Nowego Testamentu na język dla normalnych zrozumiały.
Odwiedzamy je popołudniem, raczej późnym, kierując kroki od razu do Bachhaus, czyli Domu Bacha, który jakiś czas błędnie uznawano za miejsce tego wielkiego kompozytora urodzenia. Bach przyszedł w tym mieście na świat, ale tamtego domu już nie ma, a ten jest jedynie i aż formą honorującą owo wydarzenie. Mały Bach już w wieku 9 lat został sierotą i opuścił z tego powodu mieścinę przenosząc się do swojego starszego brata do Ohrdruf.
Bachhaus czaruje melodyjnie. Muzeum jest wybitnie nastawione na muzykę i wszelkie formy jej przekazu. Bach dominuje, ale i instrumenty, przede wszystkim organy. W ramach biletu można przez pół godziny przysłuchiwać się prezentacji dźwięku organów przedwiecznych, orginalnych, cudnie brzmiących pod palcami z pietyzmem i czcią dotykającego ich pana muzyka. Godność szacunku dla idei. Cała reszta to echo tych brzmień, rytmicznie i w pełnej doskonałości unoszące się kierowane zmysłami ciało, jakby było wyrafinowaną nutką na pięciolinie. Nic dodać, nic ująć. Zanim zacznie się w szkole katować dzieci suchą teorią: życiorys, typy organów i daty, trzeba je przywieźć tutaj. Gdyby szkoły tak były prowadzone! Ile szarych komórek więcej by się w niejednym z nas uaktywniło! Ech, świecie niedoskonały – rozślniewasz doskonałością i pięknem w miejscach takich jak to, w tym zagubionym Eisenachu. Bach patrzy z wielu portretów tutaj zgromadzonych, z każdego inaczej. Podobno naukowcy nie wiedzą, jak naprawdę wyglądał. Obrazy się wykluczają, raz pan pucołowaty, raz o wyostrzonych rysach twarzy, które na żadnym portrecie nie są do siebie podobne. Za to muzyka ta sama – dostojna i perfekcyjna w utalentowanym brzmieniu. Poezja gatunku. Za domem ogród romantyczny, w kawiarni ciastko Bacha, a przy kasie a to krawat, a to Bach jako główka butelki pełnej procentowego trunku, a to serwetki w pięciolinie. Wszystko na temat, co bardzo dobrze sercu i duszy robi.
Z Bachhausu maszerujemy w kierunku ryneczku, mijając po drodze Lutherhaus (Dom Lutra), w którym mieszkał przez trzy lata (1498-1501) wielki i niezapomniany reformator. Dom zamknięty z racji remontu, a i pewnie późnej pory. Na ryneczku zachód słońca i lokal przebogaty nie tylko w zaskakujące niekonwencjonalnością potrawy, ale i atmosferę przemiłą. Eisenach okazuje się, pomimo żelaznej nazwy, być dostępny i gościnny, ciekawy i nonszalancki w zatracaniu się na tle międzynarodowym.
Bachhaus
Frauenplan 21
99817 Eisenach
czynny:
10.00 - 18.00