Szybki, sprawny, wyuczony ruch ręką, bystre oko i duża porcja przekazywanej z pokolenia na pokolenie wiedzy – tradycja koronkarstwa wysp Burano sięgająca XVI wieku. Podupadła na skutek plagiatu w wieku XVIII, by przeżyć dzięki jedynej kobiecie, która mając siedemdziesiąt lat była pierwszą nauczycielką otwartej w 1872 szkoły koronkarstwa Scuola di Merletti. Przekazywała zapamiętane od swojej babci i matki. Na szczęście zdążyła...
Koronek na Burano, podobnie jak szkła na Murano, należy szukać wytrawnym okiem. Nie wszystko złoto, co się świeci. Masowo sprowadzane są z Azji, tylko w nielicznych sklepach można zaopatrzyć się w te prawdziwe za raczej nieprzyzwoitą cenę. Jednak na Burano należy wybrać się z jeszcze innego powodu – bajecznie kolorowych uroczo maleńkich domów. Istnieje legenda o mężczyznach, którzy tradycyjnie zajmujący się rybołówstwem mieli często trudności we mgle trafić pod swój dach. Kolory pomogły, a dziś cieszą oko niejednego fotografa.
Późne popołudnie spędza się tutaj cudnie. Tłumy zdecydowanie najmniejsze, słońce przychylne, uno spritz jakby mocniejsze. Motywy rozpieszczają, a baśniowość tej krainy rozleniwia na tyle, że nie chce się tego miejsca zbyt szybko opuszczać. Wenecja rozpierzchła się, ale nie rozmieniła na drobne – każdy jej zakamarek jest bezcennym skarbem do nieustannego odkrywania.