Salzburg to Mozart a Mozart to Salzburg?
A ja najbardziej chciałam zobaczyć w Salzburgu Ogród Karłów!
Dlaczego? Ta maniera schyłku XVII wieku, makabryczna i przebiegła, podła i nieludzka, szydziła z innych, przez naturę do zniekształconych ciał zredukowanych postaci, dla tego szyderstwa i rozbawiania „trzymanych” na książęcych dworach, jednocześnie za wierność i lojalność docenianych. Najstarszy taki ogród w Europie – z lat 1691/92, wyrzeźbione w białym marmurze, przycupnęły niedaleko pałacu i ogrodów Mirabell, przez które przewalają się turystyczne tłumy pozujące do zdjęć w najpiękniejszym miejscu miasta, a one na przekór i nielicznych szczęście stoją obok, prawie że w samotności. Jeden krok od blichtru – jak za dawnych, biskupich, bogatych czasów.
Salzburg to nie tylko Mozart, choć jego nazwisko zawsze jest pierwszym tego miasta synonimem.
Salzburg to sól, to sztuka, to zakazana miłość, to film nagrodzony pięcioma Oscarami, jeden z najczęściej wyświetlanych filmów w światowej kinematografii z piosenką tytułową – rekordem w sprzedaży singli.
Salzburg to tłum w samym środku i przejmujący spokój poza turystycznymi ścieżkami.
Salzburg to słodki smak czekolady i marcepanu.
Już 2500 lat temu wydobywano w tej okolicy sól, którą transportowano po Bałtyk i na tereny dzisiejszych Włoch, Francji czy Węgier. Okres rozkwitu przypadł na V-III wiek przed Chrystusem, by stracić na znaczeniu wraz z ekspansją Rzymian i ich solą morską. Solne kopalnie zapadły w letargiczny sen do wieku XII, gdy minerał zaczął ponownie być wykorzystywany nie tylko do przyprawiania i konserwowania potraw, jak i w garbarstwie, ale rozsypywany wokół płomienia w kominku miała strzec przed demonami i czarownikami, a męski członek nim nacierany zapewniał płodność. Dodatkowo modna w średniowieczu alchemia nie mogła się bez niego obejść – był niezbędny do oddzielania srebra od złota. Jednym słowem – salzburska sól przeżywała swój renesans.
A kto z tego faktu skrupulatnie i systematycznie czerpał korzyści? Salzburscy biskupi skupiali wyłącznie dla siebie wszelkie solne przywileje, które odbierane klasztorom, szlacheckim rodzinom, a nawet kapitule katedralnej przynosiły im niepojęty majątek. Trzeba jednak ku sprawiedliwości dodać, że białe złoto przyczyniło się do rozkwitu i optycznej przemiany Salzburga, który często nazywany był niemieckim Rzymem, a tym samym wzbogaciło jego mieszkańców. Koniec solnej prosperity nadszedł z wojną o nią w 1611 roku, kiedy to Bawaria próbowała zakazać Salzburgowi handlu. Biskup Wolf Dietrich starcie przegrał i od tego momentu sól była eksportowana do sąsiadów po stałej cenie. Oczywiście konkurencja sprzedawała produkt dalej w cenach przynoszących znaczne zyski, więc całkowity upadek solnego Salzburga stał się już kwestią czasu. XIX-wieczne przyłączenie miasta do Austrii, 1871 rok - ostatni transport, a w 1989 roku ostateczne zamknięcie kopalni, zamienionej na turystyczną atrakcję.
Tak jak biskupia władza przeminął i solny rausz.
Zanim to jednak nastąpiło pojawił się na początku XVII wieku Wolf Dietrich – 28-letni arcybiskup. Rządził w stylu makiawelizmu, zbierał bezwzględnie podatki, pławił się w luksusie, prześladował protestantów i anabaptystów, a jednocześnie rozbudował i zmodernizował Salzburg, wybudował katedrę, uprawiał innowacyjnie politykę szkolnictwa i służby zdrowia i przede wszystkim – wiernie kochał. Ten gniewny, uparty i nie znający umiaru (miał zostać żołnierzem), jednocześnie świetnie wykształcony na rzymskim Collegium Germanicum uwielbiający sztukę, przede wszystkim włoską (o czym Salzburg świadczy po dziś dzień) mężczyzna spotkał w Alte Stadtkneipe młodą i piękną Salome Alt, najmłodszą córkę starej salzburskiej szlacheckiej rodziny. Podobno to była miłość od pierwszego wejrzenia, wzięli potajemny ślub, Salome została przez cesarza podniesiona do stanu szlacheckiego, urodziła Wolfowi 15-ro dzieci i dostała w prezencie specjalnie dla niej wybudowany dziś pod nazwą Mirabell znany pałac. A to, że byli sobie wierni i żyli w całkowitej zgodzie i „małżeńskiej ” jedności budziło społeczny gniew – ich współcześni przyzwyczajeni do biskupich kochanek i kochanków uważali taki związek za … skandal.
Dziś pozostał jedynie zachwyt – i tą romantyczną historią, i pięknym pałacem świetnie komponującym się z kwiecistym ogrodem i twierdzą Hohensalzburg na turystycznych w milionach pstrykanych fotografiach.
Potem, 27 stycznia 1756 roku, pojawił się Wolfgang Amadeusz Mozart, genialny muzyk, od dziecka grający i komponujący jak wytrawny wirtuoz, którego postać powielana w najróżniejszych wyrobach jest produktem eksportowym i przyczyną dla wielu, żeby się do Salzburga wybrać. Mozart to tu, to tam, uliczka, przy której się urodził – Getreidegasse, tonie w morzu ludzkich głów, a dom, do którego się przeprowadził przy Makartplatz jest pełen najczęściej japońskich czy chińskich twarzy. Mozart błyszczy jako kolorowa lampka i podskakuje jako zabawny błazen, szeleści przy odpakowywaniu słynnych Mozartkugeln i wzdycha z ulgą na wielu codziennie odbywających się koncertach z jego muzyką.
Owa muzyka, jak i sztuka – są również nieodłączną częścią turystyczną miasta - Aspekte Salzburg (co dwa lata odbywający się koncert muzyki współczesnej), Cammerata Salzburg (orkiestra), Collegium Musikum Salzburg (chór), Electric Love (festiwal Open-Air i In-Door muzyki elektronicznej), Instytut Eliette i Herberta von Karajan, Haus für Mozart (miejsce koncertowe Salzburger Festspiele – największego letniego festiwalu muzyki i teatru w Europie), Międzynarodowy Festiwal Mozarta odbywający się co trzy-cztery lata, Jazz&The City (bezpłatny festiwal jazzowy odbywający się corocznie na przełomie października i listopada), Młoda Filharmonia Salzburg, Uniwersytet Mozarteum, Orkiestra Symfoniczna Mozarteum, wielkanocny festiwal Osterfestspiele Salzburg, Austriacki Zespół Muzyki Współczesnej, Filharmonia Salzburg, Salzburger Adventsingen (adwentowe śpiewanie w grudniu), Salzburger Bachchor (salzburski chór Bacha), Salzburger Hofmusik (muzyka dworska), Salzburger Liedertafel (chór), Salzburger Schlosskonzerte (koncerty w pałacu Mirabell), Sinfonietta da Camera Salzburg (orkiestra symfoniczna) – na pewno coś pominęłam, ale już w tym wyborze każdy znajdzie coś dla siebie. Podobnie jak sztuka – nie tylko po mieście rozsiane artystyczne instalacje, ale i muzea czy galerie są dla miłośników smakowitym kąskiem.
Pozostał jeszcze film . I jeśli do tego momentu ktoś zadaje sobie zaniepokojony pytanie, o jaki 5-oskarowy film chodzi – proszę się uspokoić – jest mało prawdopodobne, by Europejczyk od razu podał jego tytuł. Film ten prawie nigdy nie był w Europie Środkowej pokazywany – pomimo jego sukcesu od 45 lat! Już jednak Amerykanin, Australijczyk, czy choćby Anglik, ba, nawet Koreańczyk czy mieszkaniec Simbabwe chętnie wykupi wycieczkę do oryginalnych miejsc kręconego w Salzburgu i okolicach musicalu „The Sound of Musik” - filmowej adaptacji autobiografii arystokratki Marii von Trapp. Według sondaży trzech na czterech amerykańskich turystów przybywających do Salzburga właśnie ten film podaj jako główny powód wycieczki. W mieście można nie tylko zobaczyć miejsca oryginalne, ale i zjeść kolację przy dźwiękach i tańcach z filmu, czy przenocować w willi Trappów – należącej onegdaj do owej rodziny, która zubożała opuściła w 1938 roku nazistowski Salzburg i wyemigrowała do USA, by zrobić tam oszałamiającą karierę muzyczną, jednocześnie angażując się w pomoc austriackiej ojczyźnie poprzez zbieranie i wysyłanie wszelkich dóbr. W rzeczywistości film przyniósł spektakularny i materialny sukces producentom, z którego Trappowie wcale nie skorzystali – prawa do swoich pamiętników Maria zbyt szybko sprzedała niemieckiej firmie produkcyjnej.
I jeszcze mała, acz ważna uwaga w sprawie znanych na całym świecie Mozartkugeln – dla wielu złota czekoladowo-marcepanowo-pistacjowa kulka z męską bądź damską barokową twarzą na opakowaniu. Jednak te prawdziwe, oryginalne i nie fabrycznie produkowane są kulki srebrno-niebieskie – Original Salzburger Mozartkugeln z cukierni Paula Fürsta, powstałe w 1890 roku. Wyrokiem sądu właśnie ten wyrób ma prawo do słowa „oryginalne” - wszystkie inne są tylko jego podróbką.