Bydgoskie koty są jak malowane, tylko jeden wyrwał się ze schematu. Siedzi pod samochodem obok zuli domu i z sympatią wita przybywających. Sympatia ma jednak swoje granice, które wytycza postać psiego wroga na horyzoncie.
Te inne znalazły nas same. W lokalu gastronomicznym i na ulicznej latarni. Taki bydgoskich kotów los.