Rozłożysty i majestatyczny, choć wcale nie posiada jakiś nadzwyczajnych gabarytów. Jednak wybudowany jest w takim miejscu i tak zaprojektowany, że promieniuje siłą, potęgą i godnością. I chociaż za jego powstaniem kryje się dyrektor pruskiej loterii August Friedrich Grothe-Buckow, czyli pieniądze z hazardu, nawet jeśli państwowego, pruski architekt Davis Gilly (właściwie hugenocki, bo to syn francuskich uchodźców) zaplanował go idealnie. Tak, żeby zmylić przeciwnika. Nikomu zapewne nie przyszło do głowy, że jego właściciel zasilał pruską państwową kasę pieniędzmi od obywateli, przed którymi roztaczano wizję szybkiego wzbogacenia się przez wytypowanie kombinacji cyfr. Zwycięzcą w głównej mierze było jednak państwo, chociaż ono z przychodów nie do końca było zadowolone. August za to tak, zamienił nieruchomości w Rudow na ten właśnie kawałek ziemi i zatrudnił ówczesnego najlepszego pruskiego architekta. Pałac z parkiem oraz zabudowaniami gospodarczymi był na miarę hazardowych szaleństw społeczeństwa.
Wszystko to działo się w latach 1803/4, a od 1868 roku właścicielem posiadłości był Albrecht von Roon, pruski feldmarszałek i polityk, późniejszy minister wojny, a nawet premier Prus. Dostojny pałacyk łagodził żołnierski dryl na tyle, że wojskowy nazywał go swoim brandenburskim Tusculum. Określeniem tym nawiązywał nie tylko do funkcji wypoczynkowej, ale przede wszystkim do stanu nabytej posiadłości. Malownicze, ale jednak zrujnowane budynki wymagały finansowej troski. Zdecydowano się na przebudowę w stylu francuskiego neorenesansu.
1873 rok przyniósł kolejną spektakularną zmianę właściciela, tym razem pałac nabył jeden z najbogatszych obywateli Prus, tajemna broń Otto von Bismarcka w finansowaniu jego wojennych zapędów, żydowskiego pochodzenia bankier wyniesiony do szlacheckiego stanu Gerson von Bleichröder. Ten reprezentant Rothschilda na Berlin, wielbił go na tyle, że zlecił przebudowę nabytego pałacu w stylu francuskiego, niemieckiego i włoskiego neorenesansu inspirując się pałacem Ferrières, wybudowanym właśnie na zlecenie Jakoba Rothschilda. Gerson pozostał właścicielem Gütergotz (jak do 1937 roku nazywało się Güterfelde) do swojej śmierci w 1893 roku (pomimo obłędnego majątku był całkowicie zdany na pomoc innych, gdyż w wyniku cukrzycy stracił wzrok). Od tego momentu do upadku socjalizmu panoszyła się tutaj państwowość – a to od 1894 roku prowadziło w nim działalność sanatorium dla gruźlików, a to od 1927 roku było kwaterą reichswehry, a to szkolili się od 1933 roku członkowie SA, a to mieszkali seniorzy w domu spokojnej starości, a to pałac stanowił kulisy do filmu. Dopiero od 2010 roku zajęto się nim znów prywatnie, przedsiębiorcze biuro berlińskich architektów zaprojektowało 26 prywatnych mieszkań. Parę jest jeszcze do kupienia.
Hazardowo-wojenne posiadłości opuszczamy, żeby zanurzyć się w kolory. Letni bukiet, ule, kłaniające się słoneczniki i głęboka zieleń, którą otulone jest jezioro Güterfelder See. Lipcowa orgia barw, zapachów, odgłosów. Lato w pełni. Świat, który nie zapewni nam żaden los na loterii. Łut ludzkiego szczęścia.