„W architekturze trzeba myśleć kategoriami normalnego człowieka. Mam zawód, który polega na budowaniu, a ono polega na służbie społeczeństwu. Jakkolwiek wzniośle to brzmi, tak zostałem wychowany. Czytam o sobie czasem, że uprawiałem architekturę modernistyczną. To kolejne uproszczenie. W moich czasach architekt w swojej pracy analizował sytuację, dobierał do niej środki i budował na bazie tego, co było najnowsze i stwarzało nowe możliwości. Architekci zawsze mogli być beneficjentami postępu, jeśli tylko byli w stanie wykorzystać możliwości czasów. Zawsze tak było: w gotyku, w baroku, w każdej epoce. Niektórzy opowiadają oczywiście, co sobie wyobrażali i jaką mieli wizję, projektując budynek. Ale trąci to dorabianiem ideologii. Architekt musi stać twardo na ziemi - dopasować się do kryteriów geograficznych, geologicznych, wziąć pod uwagę eksploatację budynku, funkcjonalność. Dla mnie estetyka, dobre proporcje, charakter architektury są wynikiem kwestii praktycznych. Nie odwrotnie.”
Jerzy Gottfried budowniczy ŚląskaHala Widowiskowo-Sportowa wyłania się z parku Dietla jak futurystyczny obiekt latający, który na chwilę zatrzymał się na ziemi i poddaje falowaniu. Kontrast do pałacu Dietla i gloriety jest ogromny. Zupełnie inny świat, styl, epoka, mentalność. Zupełnie inne potrzeby obiektami zaspokajane.
Hala powstał w latach 1967-1972 według projektu Jerzego Gottfrieda, słynnego śląskiego architekta lat powojennych. W miejscu, w którym stoi znajdowały się kiedyś sztuczne ruiny fabrykanta Dietla, będące częścią parku wokół jego pałacu. Socjalizm nie lubił burżuazyjnych wymysłów, sam pałac dało się w jego duchu spożytkować, wymyślną dekorację parku już nie. Obiekt sportowy miał służyć robotniczemu ludowi i mógł jednocześnie wyrażać swoje sukcesy, powstając na nikomu niepotrzebnych arystokratycznych wymysłach. W 1977 roku obok hali wybudowano jeszcze krytą pływalnię. Zarząd sportowym obiektem oddano w ręce Kopalni Węgla Kamiennego Kazimierz-Juliusz. I społeczeństwo miało swoje igrzyska.
1400 miejsc siedzących i wielofunkcyjny charakter hali sprawdzają się do dziś. Puchary świata w szermierce, turnieje tańca towarzyskiego, halowe mistrzostwa w piłce nożnej, treningi klubów siatkówki. Udaje się nam wejść do środka, hala przygotowuje się na zawody sportowe, ludzie są zajęci i nikt szczególnie nie zwraca na nas uwagi. Wnętrze robi wrażenie, w pierwszej chwili … świątyni sportu. Płynny, falujący kształt, podwieszone sklepienia miękko zbiegające się w środku w rozświetlony szczyt, olimp zwycięstwa. Na płycie hali mieszczą się najróżniejsze boiska: do piłki ręcznej, koszykowej, siatkowej, piłki nożnej halowej, do tenisa ziemnego. W latach 2007-2008 otwarto nowo dobudowaną szermierczą halę treningową. A kibice spoglądają na rozgrywki siedząc również na linii fali, od dołu do góry, mając przed sobą świetlny krąg jarzeniówek.
Gdy wychodzimy jakiś mężczyzna wyraża ogromną dezaprobatę z powodu naszej obecności. Wykrzywiona twarz, krótkie, dosadne słowa krytyki i ponure kręcenie głową. Jakby czas zatrzymał się w starym systemie, gdy na wszystko trzeba było mieć zezwolenie. Brak otwartości? Lęk przed obcym? A może zasady bezpieczeństwa BHP, które wtedy tak były ważne? Tylko patrzyliśmy, próbujemy uspokoić mężczyznę. Z ciekawości. I z podziwem.