Niebo u stóp, ale i prowadząca do niego kamienna ścieżka. Morze chmur, widoki zapierające dech w piersiach, przestrzeń błękitno-skalna. I kot! Najprawdziwszy kot przy szlaku PR1. Jak na zamówienie. Jakby wszystko składało naszemu małemu dużemu synowi urodzinowe życzenia:)
Wędrujemy z popularnego szczytu Pico do Arieiro, namiętnie odwiedzanego przez turystów, dojeżdżających tutaj albo własnym samochodem, albo autobusem. Wielu z nich kumuluje się w obrębie stacji radarowej, na samym szlaku znacznie się przerzedza. Jednak już na jego początku miła portugalska służba informuje nas, że na najwyższy szczyt nie dojdziemy. Szlak został z powodu szalejącego na Maderze w sierpniu zeszłego roku pożaru zamknięty. Jak wiele innych, jak się wkrótce okaże. Idziemy jednak dopóki się da. Szlak wiedzie ścieżkami, z których roztaczają się imponujące widoki. Na Ninho da Manta chmury, jak dywan, aż proszą o wkroczenie na salony. Trudno okiełznać impuls, by przyjąć zaproszenie, by wkroczyć zamaszystym krokiem w ten zaczarowany świat. A później droga do nieba, pocztówkowy widok jak z bajki. W końcu docieramy do bramy zamykającej dojście na Pico Ruivo. Zawracamy. 1818 m n.p.m. musi solenizantowi na dziś wystarczyć:)