Na trachicie i wulkanicznym tufie wiele turystycznych stóp stawia swoje kroki wędrując w głąb przylądka Ponta de Sao Lourenco. Wiele. Szukają dziewiczości. Skuszeni przestrzenią, jednoczesną surowością i pięknem krajobrazu. Bezdrzewne refugium, rzadko nawiedzane przez opady, smagane falami Atlantyku, rozkrzyczane krzykiem rybitw i mew. To wszelkiego ptactwa miejsce. 20 kilometrów dalej trzy niezamieszkałe przez ludzi wyspy Iihas Desertas: Deserta Grande, Ilheu do Bugio i Ilheu Chao zostały w 1990 roku oficjalnie naznaczone jako ich dom, bez prawa wstępu do niego komukolwiek innemu. Ptasi raj, którego echa docierają do przylądka tłumnie nawiedzanego przez turystów. Czułam się jak w drodze na Giewont i pod względem frekwencji i wszechobecności języka polskiego. I czułam się źle, przeziębienie syna zataczało swoje kręgi, nie doszliśmy więc do końca trasy. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w, jak myśleliśmy, miło wyglądającej miejscowości, żeby obejrzeć Vulva Rock (proszę wpisać w wyszukiwarce, wyskoczą zdjęcia:)). Udało się nam dotrzeć po zaparkowaniu do kościółka, gdy mężczyźni ubrani jak na safari podbiegli do nas, pytając, czy mamy opaskę, a tym samym jesteśmy gośćmi. Okazało się, że jesteśmy na terenie normalnie zamkniętego na cztery spusty 5-gwiazdkowego ośrodka hotelowego Quinta do Lorde Resorts. Trafiliśmy na otwartą bramę i brak strażnika. Uprzejmie poproszono o opuszczenie przybytku łaskawie pozwalając na zrobienie zdjęć w „centrum”. Do erotycznej skały nie dało się z braku opłaty za noc dojść.
Niejako odpokutowując nasze niecne grzechy próby przywłaszczenia nie swoich widoków, udajemy się do Chrystusa z rozłożonymi ramionami w Ponta do Garajau. Syn ostatniego właściciela majątku ziemskiego Caniço, Aires de Ornelas, ufundował pomnik Cristo Rei, który uroczyście poświęcono 30 października 1927 roku. Cztery lata wcześniej niż inny słynny pomnik Chrystusa w Rio de Janeiro. Wpatrzony w ocean Boży Syn wita wszystkich przybywających zza oceanu, chroni wyspę i jest jej jedynym władcą. Bezbronny, ale majestatyczny. Czekający, ale samowystarczalny. Widok z jego pozycji jest podniosły. Nasycone kolory, rozmach, jakby jego ramiona nie miały tylko wyczekującej, symbolicznej funkcji, ale kreowały tę znajdującą się pod nim i przed nim przestrzeń. Między opuncjami wąską dróżką docieramy do skały, z której roztacza się widok na Atlantyk. Wyspa jest współcześnie rajem. Kiedyś tutaj oczekiwano końca świata i otchłani piekła. Jednak o tym za chwilę.