Koty na Krecie to rozleniwienie podniesione słońcem do potęgi. Te koty już w ogóle się nie spieszą, niczego się nie boją, są i wiedzą, że mają do tego prawo. Rozkładają się na kawiarnianych stołkach, buszują po oliwkowych czy cytrusowych drzewach i z racji upałów nie oczekują jedzenia. Przechadzają się między starożytnymi ruinami i nie dziwią się niczemu. Są przyjazne, otwarte i łaskawie pozwalają się głaskać - wszystko, co robią, robią od niechcenia. Zazdroszczę im.