On był pierwszy na Sri Lance. Chyba. Niewyraźny, zamglony, nierealny. Myślałam, że tam go nie będzie, że za gorąco, za wilgotno, za zielono. Że zostanie w Europie. Okazało się później, że był - żywy jak najbardziej i nie chciało mu się nawet zastygnąć na mój widok w kamiennej czy drewnianej figurce. Może za bardzo musiał dbać o przetrwanie. Może było mu za ciepło.