Geoblog.pl    mamaMa    Podróże    Jestem w podróży...choćby tylko w głowie 2009    Atelier
Zwiń mapę
2009
02
gru

Atelier

 
Niemcy
Niemcy, Godelheim
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 20835 km
 
Prostą, asfaltową drogą, która przecina Godelheim na pół, przewala się cały okoliczny samochodowy tranzyt. Rozpędzone, rozwrzeszczane maszyny zdają się nie mieć miary i końca. Rano od piątej do pracy, ciężarówki dokądś w świat i w jedną stronę i w drugą, po południu z pracy, wieczorem około 19 można ewentualnie liczyć na słabą ciszę.

Przed nami niebo - zachwyt i ta morderczo nieludzka ulica. Próba rozmowy, zapytania się o cokolwiek czy uprzejma wymiana myśli kończy się niecierpliwym machnięciem ręką, a nawet wyraźnie odczuwalną agresją. Trzeba po prostu iść twardo do przodu i udawać, że się nie widzi i nie słyszy.

Przy tym motoryzacyjnym potworze jest atelier. Stary drewniany dom, duże szyby z wypływającą z nich ferią światła. Zachęca do wejścia, a dziś wyjątkowo otwarte, bo adwentowa wystawa roku 2009. Pięciu artystów, mnóstwo prac i jasność zorzy sztuki.
Ciekawie.

W środku wita nas pani Sabina Zarrath-Rind. Drobna blondynka o głosie rozmarzonej rewolucjonistki. Spokojnie, z uczuciem i przeczuciem nadprzyrodzonego i nieosiągalnego oprowadza po salach swojego atelier. Wystawa nosi tytuł: "Kolory światła". Opowieściom, pytaniom, zadziwieniu nie ma końca. Że te szklane obrazy wyglądają jak normale, to widzimy i myślimy, że to żadna sztuka: parę plam, jakaś krzywa twarz, albo bliżej nieokreślony kształt. Że w szkle to jednak nie takie proste, że cała procedura trwa i trwa wiele dni, a nawet miesięcy i że całość jakby jednak tworzy się sama - to zaskakuje i zwalniamy, wpatrujemy się w zastygłe, do niedawna żywe, szkło.

Pięciu artystów, więc i wieczór długi, a na końcu pani Sabina wciela się w gospodynią i zaprasza na kawę, bądz ziołową herbatę, stollen, który zrobiła trzy tygodnie temu, jak należy, żeby się wyleżał i pigwowy chlebek - pyszny! Ona tutaj nie tylko wystawia i pracuje, ale i mieszka. Dziesięć lat temu ze swoim partnerem Johannesem Peterem Woltersem, też artystą, kupiła ten dom, bo jest na tyle duży, by wszystko w sobie pomieścić. Wtedy jeszcze wierzyli, że mordercza ulica zostanie przeniesiona poza wioskę. Dziś nie wierzy ani ona, ani jej partner, ani dzieci, ani ich kot. Lepią rysy w murach i sklejają popękane płytki.
Co robi więc tu szkło? Na przekór i paradoksalnie to właśnie ono najliczniej wypełnia salę galerii. I nie pęka. Pęcznieje co najwyżej doskonałością kształtu i koloru, trwałością stali, jak się wydaje i delikatnością przenajczystszej wiary.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (32)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
lasynaslodkosci wszelakie
lasynaslodkosci wszelakie - 2009-12-05 21:42
Bardzo ale to bardzo ciekawe,mnie interesuje jak te wspaniale rzeczy zostaly wytworzone bo nie sadze ze te kolory sa na szkle malowane, jak farba mogla przetrzymac taka temerature a artysta uzyskal to co chcial naprawde to jest cudowne zreszta tak jak i text, to co na stole tez nie zle
 
 
mamaMa
Anna M
zwiedziła 19% świata (38 państw)
Zasoby: 1450 wpisów1450 5629 komentarzy5629 23026 zdjęć23026 1 plik multimedialny1