Renesansowa perełka z XII wieku, największa romańska budowla w Polsce. Kolegiata, która była miejscem kościelnych i państwowych zjazdów.
Dzieje stare, barwne, smutne i dające nadzieję. Polscy królowie, pierwsze sejmy, pogaństwo, chrześcijaństwo, relikwie, przyszły papież i Milenium Polski. Litwini, Tatarzy i Krzyżacy ją niszczyli, hitlerowcy się w niej chowali, w rezultacie czego spłonęła, egzorcyzmy tu przeprowadzano i polichromie podobne do tych w południowej i zachodniej Europie na ścianach malowano. Ślady diabła rozczarowanego w murze można jeszcze oglądać, gdy oszukany przez dziewczynę próbował zniszczyć kościół, do którego budowy fizycznie się przyczynił.
Kolegiata spokojna pośród pól, łąk, przestrzeni otwartej, emanuje nieprzerwanym trwaniem wieków i nieprzemijającym dostojeństwem czasu.
I jest skandalem turystycznej informacji i promocji. Żeby ją znaleźć, trzeba dobrze szukać, nikt się nią nie szczyci, nie wychwala i zachwala od granic i głównych dróg, nikt nie wiesza tablic i drogowskazów na nią kierujących. Jakaś mała blaszka w Łęczycy informuje, że gdzieś tam w lewo coś jest.
Perełka, która domaga się pieszczoty, jak i europejskiego i światowego rozgłosu.