Zgubić się na leśnych pokrzyżowanych dróżkach prawie w środku 3,5 -milionowego Berlina. Dróżki zamaszyście obsypane liściem złotym, wydeptane, czasem zamaskowane, z połamanymi gałęziami i całymi pniami leżących na nich drzew.
Rezerwat przyrody Teufelsbruch to bagna powstałe na jeziorze, które zamieniało się od XVIII wieku pomału w ziemię - wysychało, spiaszczało swoje oblicze. Dziś ta wilgotna przestrzeń osnuta mgłą jest bogatym w różnego rodzaju przyrodnicze życie. Kiedyś bagna te były większe, została z nich niewielka część, resztę wydarła kolej państwowa, a torowiska wzmocniły i wysuszyły glebę.
Pasterz dzików strzeże swojego stadka, które wyjątkowo można pogłaskać. Pupki okrąglutkie, ogonki zawadiackie, ale rozognione oczy stróża popychają rozanielonych słodką trzódka dalej. Do byłych torowisk, dziś już tylko ich ślady z okopami mającymi zapobiegać pożarowi lasu. Lokomotywa jechała, gwizdała, buchało z niej żarem i iskrami, które rozbiegały się wokół, po to były właśnie te rowy, żeby je wyłapywać i bezpiecznie zatrzymywać.
Niewiele z tamtych kolejowych, prężnych czasów pozostało. Dziś to wszystko nierentowne, nierealne, poronione i bez przyszłości. Z nierówności korzystają dzieci i dorośli i bawią się wymyślnie w wojenną partyzantkę. Teren ku temu nadaje się wybornie.