Surowa, wietrzna wyspa Usedom/Uznam rozczuliła mnie subtelną pieszczotą barw. Szeleszczący szum morza, samotność przestrzeni, krzyk nierozwydrzonych mew i oczywiście przyjemność hotelowej rozrywki. Tam sauna, whirlpool, pełny brzuch, a na zewnątrz przejmująca wyrazistość krajobrazu.
Atrakcji tu masę - trawy najprzeróżniejszych kształtów i kolorów, ich zapach pomieszany z morskim przyprawia o drżenie zmysłów, plaże piaszczyste, bez końca i początku, ptaki wolne, muszle dowolne, mola i stateczki zapraszające. Rybackie sieci i latarnie chroniące zagubione w świecie trudnym dusze.
Są tu i takie obiekty jak Phänomenta w Peenemünde z rozwydrzonym (w przeciwieństwie do mew) Einsteinem, z fenomenalnymi eksponatami do dotykania i wypróbowania, jest "Welt der Erfindungen" (Świat wynalazków) w Pudagla, gdzie ludzki umysł skupia się na pomysłach praktycznych, komicznych i użytecznych, jest gondola w Zinnowitz, dom na głowie w Trassenheide, kuracyjne budownictwo przełomu stuleci i restauracje smaczne z ofertą szczególnie nadmorską. Jest Polska za granicą, handel tani i kawałek patriotycznej historii. Jest spokój i wietrzny rozsądek odpoczynku.
I latawce są.
I wiatraki, bez których krajobraz byłby nagi i surowszy.