Shiraz - miasto miłości, róż i słowików.
U stóp gór Allah-o Akbar żyje 2, 5 milionów ludzi na wysokości 1540 m n.p.m., nad rzeką Rudkhaneh-e Khoshk, w której z reguły nie ma wody.
Od północy do miasta można wejść przez Darvazah Qoran, czyli bramę Koranu. Dziś to kopia wybudowanej na przełomie X/XI wieku, obok której zdeponowano egzemplarz Koranu w celu ochrony miasta. Współcześnie rozbija się w niedalekiej okolicy namioty, zdaje się byle gdzie - na chodniku, samochodzie - żeby pobyć w ważnym miejscu. Ponad bramą spada hucznie sztuczny wodospad, a obok niej można sobie wypożyczyć i wypalić wodną fajkę. Na zboczu góry od 25 lat budowany jest luksusowy hotel, budowany zawzięcie do dziś, o czym trzeba przekonać się na własne oczy.
Drogą prosto w dół do miasta dojedzie się lub dojdzie do bazaru Wakil istniejącego od XVIII wieku, z ośmioramiennym placem,od którego rozchodzą się bazarowe uliczki. Orient dla mieszkańców, czyli perskie chleb, mydło i powidło. Na turystów nie napada nikt, uprzejmość i lekki uśmiech, żadnej napastliwości i żadnych krzyków. Co za dziwy na bazarze! Nikt nie próbuje zedrzeć skóry, nikt, pomimo że jesteśmy tu chwilowo jedynymi cudzoziemcami. Targować się targują, ale tylko do przyzwoitej granicy.
I istnieje ryzyko zagubienia się, ale jakie to przyjemne ryzyko.
W sercu miasta cytadela Arg-e Karim Khan - pozbawiona z zewnątrz okien forteca Karima Khana Zandsa, ktora służyła za siedzibę władz i pałac mieszkalny. W środku piękny ogród, wszystkie pomieszczenia ozdobione widocznymi jeszcze malowidłami ściennymi. Irańczycy posiadują na ławeczkach, w basenach pod wodą błyszczą monety, a w pobliżu mułła, któremu się nie podobało, że fotografowany jest z ukrycia. Zażyczył sobie otwartości i pytań. Reszta w Oni, mijani.
Takich jak on jest w Iranie 100 000, kiedyś zostają ajatollahami, których jest 100, by niektórym udało się osiągnąć stopień duchowego przywódcy - wielkiego ajatollaha, których obecnie jest 6. Każdy Irańczyk wybiera sobie jednego, którego słucha przez całe życie - co wielki powie, tak trzeba robić. Z reguły wierność taką przejmuje się po ojcu, o częstych zmianach nie ma mowy. Jeśli wszyscy ajatollahowie - cała szóstka - ogłoszą świętą wojnę to mężczyźni są zobowiązani na nią iść i nie wolno im w tym czasie spać ze swoimi żonami...
Jeśli się ma w rodzinie mułłę to bardzo dobrze, bo bycie nim oznacza dostęp do pieniędzy. Są jednak i tacy, którzy żyją skromnie i nie interesują się polityką - ci żyją jednak na granicy społeczeństwa i nie cieszą się dużym poważaniem. Cóż, w życiu trzeba być cwanym, by móc budować domy w północnych dzielnicach Teheranu.