Armeńska dzielnica armeńskich robotników, których sprowadził sobie w roku 1605 szach Abbas Wielki. 30 000 chrześcijan, którzy otrzymali gwarancje i pozwolenie na praktykowanie swojej wiary. Ich biskupi posiadali władzę równą wysokim rangą politykom w rządzie Safawidów.
Nie zachwycę się tutaj niestety już niczym. Zdjęcia z pogromu Armeńczyków 1915 roku - płaczące rozdzierająco dzieci i ułożone na półkach odcięte głowy przysłonią mi na długo radosny obraz świata. Nie pomoże orginalny Abraham Rembrandta, ani malutka książeczka widoczna tylko przez lupę, ani na włosie zapisane zdanie. Wizyta w katedrze Vank przestraszy i umocni wizję okrucieństwa: freski znakomite, przedstawiające piekielność piekła, cierpienia ich mieszkańców, cierpienia świętego Grzegorza. Troche ulgi przynoszą wizje raju, ale już historie ze Starego i Nowego Testamentu od Adama i Ewy po ukrzyżowanie Chrystusa przywracają utracony zbrodniczy balans. Przytłaczające, nieprzyzwoicie kolorowe malowidła doskonale wyraźne i dokładne. Co za miejsce!