Jedziemy na południe. Autostradą, przy której zbierają się autostopowicze. Często stoją obok nich policjanci w żółtych mundurach i dbają o to, by wszystkie państwowe pojazdy zatrzymywały się i zabierały oczekujących w nadziei. Tablice rejestracyjne zdradzają pochodzenie: zielone – prywatne, niebieskie – państwowe, ciemnoczerwone – turystyczne, żółte – taksówki, czarne – dyplomaci. Obok tych tutaj nie stoi nikt...a oni patrzą w pustą przestrzeń bezkresu. Prawie nikt tu nie jeździ, bo i za co?
Cienfuegos – ładne domy, Che Gewara na rynku, kościół, teatr i ratusz.
Na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
Odkryte przez Kolumba w czasie drugiej wyprawy 1494 roku.
Zatoka lubiana swego czasu przez piratów i przemytników. Trochę sobie po niej pływamy. Widoki wdzięczne. Zielono-szare i błękitno-białe. W pobliżu jedyna na Kubie, wciąż nieskończona elektrownia atomowa, największa fabryka cementu Ameryki Łacińskiej, rafineria i ogromna stacja przeładunku cukru Tricontinental.
I najdroższy dom na Kubie, Palacio del Valle, wybudowany za 1,5 milionów dolarów przez barona cukrowego Acisclo del Valle Blanco, który w latach budowy (1913-17) był jednym z najbogatszych na wyspie, dla swojej żony. Dom prześliczny, gotycko-wenecjańsko-nowomaurycki, z trzema wieżami symbolizującymi władzę, religię i miłość. Syn Batisty planował umieścić tu luksusowe kasyno, na własne potrzeby wybudował obok hotel, który do dziś służy turystom, a w milionowym domu mieści się restauracja.
Karaiby czuć każdym kawałkiem skóry. Jest gorąco jak w piekle. Obojętnie czy w dzień czy w nocy. Na horyzoncie góry, zachmurzone szczyty traktowane są porządną porcją wody, co dla nas nie ma żadnego znaczenia. Niewiarygodne.
Gorący, karaibski dzień kończy się ciepłą kąpielą i smakiem czerwonego wina do rytmów kubańskiego śpiewu. Słońce zaszło tak samo szybko jak wzeszło, nie litując się ani minuty w ciągu tego długiego, pełnego wrażeń dnia. Cukier, baronowie modlący się do swojego Chrystusa z niewolnikiem za ścianą śpiącym na podłodze i tysiącem innych palących się w żarze słońca i ciężkiej pracy.