To człowiek instytucja. Wymieniany w niemal każdym przewodniku. Pojawia się jakby z podziemi, łagodnie i lekko jak mgła, żeby pozować i zarobić parę rupii. Być może już i na własny pogrzeb, który z pewnością więcej dziś kosztuje od tego, których sępie obyczaje on jeszcze pamięta. Nieprzenikniony wzrok i ten sam teatralny wyraz twarzy. Krąży jak groźny ptak wokół pojawiających się nieustannie ciekawskich. Uprzejmie wzbudza rozczulenie - osiołkiem, starością, przeszłością.