Geoblog.pl    mamaMa    Podróże    Jestem w podróży...choćby tylko w głowie 2012    Spokój wieszczki
Zwiń mapę
2012
01
kwi

Spokój wieszczki

 
Niemcy
Niemcy, Schwielowsee
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 526 km
 
Wokół, nad brzegiem, po uspokojenie.
Sadzy ślad, ślad paniki i odciętej drogi do wolności. Jakby w transie wybrana droga katharsis - dla płuc, dla zmęczonych oczu, na zapomnienie, które jednak nie będzie możliwe.
Schwielowsee chwalone przez Fontane, słynnego i prawie kultowego przedstawiciela poetyckiego romantyzmu, o którym pisał, że imponuje bardziej ogromem wód, niż głębią, że szerokie, błogie i słoneczne, że żyje i pozwala żyć innym i że było ulubionym odludnym miejscem Fryderyka Wilhelma IV.
Jezioro ma prawie 20 tyś. lat, tzw. przepływowe, w jego północnej części wpływa i wypływa z niego rzeka Hawela swoją najbardziej na południe wysuniętą częścią. Na mapie wygląda to niewiarygodnie: jeziora połączone krótkimi odcinkami tej rzeki, którą ona wciąż jednak pozostaje...
Spod mostu wypływa nagle...dom, nad brzegiem jako pierwszego spotykamy króla, który chyba sam sobie ściągnął koronę, przed miejscowością Caputh prom, rybaka na łódce nawet z daleka wyglądającego na zmarzniętego, wędkarzy zabijających złowione właśnie ryby, kłódki miłosne na nie wiecznym moście, wiosenne kwiaty, mnóstwo domów i ogromy lasów. Bagna, oburzone koty i ignorujące wszystko kaczki. Czarne chmury i białe łódki, nawet rajtuzy nie-kabaretki suszące się na sznurku.
Caputh to według Fontane Chicago Schwielensee! No, chyba przesadził, choć pomieszkiwał tu przez jakiś czas dziś wszystkim znany Einstein zachwycony okolicą. Mawiał: "przyjedź do Caputh i gwiżdż na świat", niestety, idylli pozbawił go sam Hitler zmuszając do pozostania na emigracji. W lesie tajemnicze czerwone strzałki, jakby odprawiano tu rytuały, których trasę one wyznaczają, trasę obłąkanych wieszczek i otumanionych ofiar. Być może i one przyczyniły się do pażarów, tych współczesnych i tych w XV wieku w pobliskiej osadzie Ferch, kiedy to spłonęła cała dolna wioska. Nazwa znana od 1317 roku chyba coś przypomina...wtedy pisano Verch, a to ze słowiańskiego czyli...wierch!
Na końcu naszych pełnych 20 km docieramy oczyszczeni i odduszeni do Petzow, do wioski, która przeżyła wzniosłe i godne przejście pewnych rolników Kaehne do szlacheckiego stanu von. Wygląda na to, że zapracowali sobie na to własnymi rękami. Rodzina żyła tu od 1630 roku, gospodarowali mądrze i uczciwie, podniesienie do rangi nastąpiło w 1740 roku, a pięć lat później ich posiadłość mianowano dworem. Dworek filuterny, ale opuszczony. Są jeszcze tablice do hotelu, do recepcji, ale głucha cisza i niszczejące okiennice i drzwi.
Mam nadzieję, że błąkające się wieszczki z przeciwnego brzegu jeziora nie dotrą za złowrogą iskrą pożogi i tutaj...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2012-04-11 09:59
Trasa 20 kilometrów a jak przepełniona bogactwem ważnych nazwisk , dworów , jezior i rzeki...trasa o wielu treściach ! .
maMa czekam na koty i nawet niech będą "oburzone "... choć dlaczego ?
 
mamaMa
mamaMa - 2012-04-11 10:44
A dlaczego kot się oburza?!
W drogę mu się niepotrzebnie wchodzi...w ogóle się jest...
 
 
mamaMa
Anna M
zwiedziła 19% świata (38 państw)
Zasoby: 1450 wpisów1450 5629 komentarzy5629 23026 zdjęć23026 1 plik multimedialny1