Granica pomiędzy Hohen Neuendorf a Bergfelde. W środku lasu. Ustanowiona umownie, jak wszystkie granice, ale i "praworządnie". Powaga map. Linia, która groziła śmiercią, którą to groźbę strażniczymi wieżami i kolczastymi drutami potwierdzano. Obserwowano stąd nie tylko tę linię, ale i inne strażnicze wieże, które oddalone były od siebie o dokładnie 500 metrów. Kontrolowano w ten sposób nie tylko granicę i obcych, ale i siebie samych. 3 graniczników z oficerem, cela dla "kaleczących przejście", pozycja obserwacyjna na szczycie z widokiem na wszystkie strony, na dachu reflektory na nocne ciemności.
Joahim Mehr próbował uciec z kraju-raju z kolegą nocą z 2-go na 3-go grudnia 1964 roku właśnie tutaj, pomiędzy Hohen Neuendorf a Berlinem-Reinickendorf. Celnicy z drugiej, dobrej strony usłyszeli strzały i w świetle swoich lamp ujrzeli dwie postaci leżące na terenie tzw. pasa śmierci. Próbowali do nich jak najbliżej podejść, a ci dawali im do zrozumienia, że są ranni. Ponowne strzały, siwy dym dla osłony odtransportowania rannych albo zwłok. 19-letni Mehr zaliczał się do tych ostatnich...Towarzyszący mu Hans-Jürgen K. został poważnie zraniony w obie nogi i odwieziony do szpitala w Hennigsdorfie.
2.XII.1964 roku Mehr skończył pracę o 17-tej, potem zjadł kolację z rodzicami, spotkał się z przyjaciółmi, z którymi odwiedził targi bożonarodzeniowe na Alexanderplatz. Była z nim jego dziewczyna. Odwiózł ją do domu, a potem zajrzał jeszcze do lokalu, w którym spotkał Hansa-Jürgena K.. Ten opowiada o swojej udanej ucieczce z DDR i obydwoje postanawiają od razu spróbować szczęścia. Jadą na motorze do Bergfelde, do lasu, który mami bezpieczeństwem śmiertelnego zagrożenia.
Granicznika, który oddał śmiertelny strzał w kierunku zranionego i leżącego zaplątanego w kolczastym drucie Mehra skazano na 18 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Oprócz Mehra zginęło tu troje innych:
- Willi Born, 19 lat, 7.VII.1970 zastrzelił się w czasie zatrzymania;
- Rolf Kabelitz, 19 lat, który próbował uciec 7.I.1971, postrzelony w biodro i udo, odwieziony do szpitala w Hennigsdorfie, gdzie zmarł 30.I.1971 ani raz nie zobaczywszy swoich bliskich, którym nie zezwolono na odwiedziny;
- Marienetta Jirkowski, 18 lat, zabita 20.XI.1980 roku, po oddaniu w jej kierunku 27 strzałów.
Dziś się tu spaceruje, albo jeździ na rowerach tzw. drogą wzdłuż byłego muru berlińskiego. Spokojnie, jak to w lesie, okolica zarośnięta jak blizny na ranach. W wieży ma swoją siedzibę Niemiecki Związek Młodzieży Leśnej, z której korzystają przy okazji prac na rzecz ochrony środowiska. Zdjęcia, tablice z opisami stoją na poboczu i świadczą o tym, czego wielu już nie pamięta, bo ich wtedy na świecie jeszcze nie było. Niewiarygodne, jak zmienną, a jednocześnie niezmienną jest historia.