Pani Barbara Piasecka-Johnson nie kojarzy się prawie nikomu z Pilicą. Kojarzy się z bajką o kopciuszku, z milionami, z łutem szczęścia bądź spełnieniem amerykańskich marzeń. A tymczasem Pilica ma, bądź miałaby z nią wiele wspólnego, gdyby posiadała choć odrobinę podobnego szczęścia. Jedna decyzja przesunięta w czasie i do Pilicy jeździłoby się, by zobaczyć pałac, zamiast tylko ją przejeżdżać w drodze na zamek w Smoleniu bądź w drugą stronę – na zamek w Podzamczu.
Pani Piasecka-Johnson bowiem w 1989 roku jako milionerka i miłośniczka sztuki miała wobec tego historycznego miejsca wielkie plany. Pałac z parkiem w Pilicy sprzedał jej skarb państwa i rozpoczęły się prace remontowe, które potrwały zaledwie rok. Nie była ona pierwszą kobietą na włościach – jako pierwsza wniosła go w posagu Helena Wiśniowiecka w 1636 roku Stanisławowi Warszyckiemu, który nie tylko pałac rozbudował, ale i umocnił obronnie fortyfikacjami i fosą. Ostatnia z rodu Warszyckich – Emerencjanna Pociejowa pałac sprzedała w 1731 roku Marii Sobieskiej, która wniosła ze sobą styl barokowy, by paradoksalnie dwa lata później rozstać się ze swoją siedzibą i wstąpić do klasztoru Sakramentek. W 1908 roku kolejna kobieta Pelagia z Dziewulskich odsprzedała posiadłość ostatniemu prawowitemu właścicielowi pałacu – inżynierowi Kazimierzowi Arkuszewskiemu i na tym niejako dobra kobieca passa się zakończyła.
W czasie II wojny światowej stacjonował tutaj niemiecki pluton, który rozstrzelał pod murami budowli ok. 80 Polaków i 70 Żydów, po wojnie, już jako własność państwa, stał się przytułkiem dla osieroconych dziewcząt, a w latach 80-tych XX wieku domem poprawczym dla młodzieży.
Gdy pani Barbara otrzymała akt własności mowa była o rezydencji z galerią malarstwa. Miejsce na takie plany wyśmienite – pałac jest do dziś imponujący w swojej wystylizowanej neorenesansowo okazałości, podjazd w parku rozbudza wyobraźnię o wyższości i szlacheckości pewnych sfer, fortyfikacje i kazamaty dają poczucie bezpieczeństwa najpewniejszej twierdzy. Z daleka, od bramy parkowej, pałac zdaje się być dostojny i niewzruszony, obiecujący odkryć przyjezdnym swoje pełne tajemnic wnętrza.
Z bliska można tylko zakrztusić się wyrywającym się nieuniknienie westchnieniem rozpaczy – pałac jest jedynie podtrzymywany przez administratora przy życiu. Krótko po zakupie przez panią Barbarę odezwali się z roszczeniami potomkowie ostatniego przedwojennego właściciela. Sąd okręgowy w Katowicach uznał w 1994 roku akt sprzedaży za nieważny, gdyż nie wyraził na to swojej zgody ówczesny Minister Kultury, a postępowanie odwoławcze nie zakończyło się do dziś. Pani Piasecka-Johnson zmarła w kwietniu zeszłego roku, jej-nie-jej posiadłość zdaje się podzielać śmiertelny los w zapewne trwającej jeszcze długie lata agoni. Może trzeba było poczekać z roszczeniami do zakończenia remontu i pełnego zrealizowania inwestycji? Może oprócz roszczeń trzeba mieć plan, a przede wszystkim środki finansowe na jego zrealizowanie? Może sądy powinny lepiej przykładać się do swojej, zapewne słusznej pracy, zamiast rozpatrywać latami aspekty wydania sprawiedliwego wyroku, którego do dziś ani widu ani słychu? To dobro narodowe i o takie wypada i trzeba nam wszystkim najzwyczajniej w świecie dbać.
Pałac w Pilicy
pl. Mickiewicza
42-436 Pilica