Krzywa wieża

Bad Frankenhausen leżące u stóp wzgórza Kyffhäuser solą stoi. Złoża tego mineralnego dobra przyczyniły się w przeszłości do dobrobytu, a dziś do wygody i cielesnego komfortu. Zanurzyć się w słonych wodach na ile się da, orzeźwia i ciało i ducha. Trochę szczypie, ale i wygładza skórę. Ciepło, miło i przyjemnie, więc na pewno warto skorzystać z tutejszych Kyffhäuse-Therme. A gdy się je opuści, to oko od razu zawiesza się na pewnej zaskakującej nagle krzywiźnie. Krzywa wieża!
Krzywa kościelna wieża. Niesamowity widok ponad dachami miasteczka, widok, któremu nie sposób się oprzeć, wieża, do której koniecznie trzeba pomaszerować.
Wszystko szczelnie otoczone płotem i siatkami i od raz widać dlaczego. Wieża jest tak przechylona, że to właściwie cud, że nie runie. Podtrzymywana jakąś misterną konstrukcją z pali i metalu trwa i zdaje się dzielnie stawiać czoła swojemu losowi. Niejedno już widziała. Powstała w 1382 roku jako część bazyliki na podłożu gipsowo-solnym, co przyczyniło się do 4-metrowego zapadnięcia się w dół. Biorąc pod uwagę jej wysokość, 56 m, i skalę pochyłu, 4,76° , jest bardziej krzywa od tej najsłynniejszej w Pizie (tam skala pochyłu 3,97° ). Według mądrych naukowców wieża przy obecnym tempie „poruszania się” runie prawdopodobnie w roku 2092. A nie wolno jej. Szukają dla niej ratunku przedstawiciele miasta, uważając ją za swój symbol i niemalże testamentowy spadek. Negocjowane są pieniądze od państwa, zbierane od sponsorów, niedługo ma nastąpić symboliczna sprzedaż wieży przez Ewangelików za przysłowiowe euro miastu właśnie, gdyż ta niechciana własność, a przez to nabyta forma prawna, nie pozwala biednemu kościołowi na jej ratunek lub przyjęcie dobrowolnej, aczkolwiek nie bezinteesownej, pomocy. Wszystko wskazuje na to, że wieża zostanie nie tylko w swojej egzystencji, ale i krzywiźnie podtrzymana przy życiu. Pochwała lokalnego patriotyzmu aż ciśnie się na usta, bo taka w tych okolicach wyjątkowość to skarb.

Zdjęcia (2)

Komentarze (8)