Geoblog.pl    mamaMa    Podróże    Jestem w podróży...choćby tylko w głowie 2015    Miśnieńskie niesamowitości
Zwiń mapę
2015
07
mar

Miśnieńskie niesamowitości

 
Niemcy
Niemcy, Meißen
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1453 km
 
Jej nazwa łagodnie muska zmysł słuchu – Miśnia – jakby wirtuoz pieścił lekkim tchnieniem struny harfy. Nazwa zmysłowo-magiczna, obraz wyjątkowości pod wpływem jednego tylko słowa, obiecującego luksus i wystawność – porcelana.

Miśnia wita przyjezdnych szerokim łukiem rzeki Elby i dominującym Albrechtsburg z katedrą, zwanym też saksońskim Akropolem. Błękit łagodny zamku połączony z wpadającą w czerń szarością wspomnianej katedry, a u ich stóp postrzępione wąskimi uliczkami miasteczko.
Od przepływającego tutaj strumyka Meisa wzięła swoją nazwę miejscowość założona w 926 roku przez Henryka I na miejscu słowiańskiej osady, miejscowość, która dość szybko stała się stolicą Marchii Miśnieńskiej i biskupstwa Miśni.

Jeśli przyjeżdża się w te okolice, to nie sposób rozpocząć ich zwiedzania od tego, co tutaj najważniejsze i najsłynniejsze – fabryki porcelany. Powstała w 1710 roku na zlecenie Augusta II Mocnego pod nazwą „Królewsko-polska i książęco-saksońska manufaktura porcelany” istnieje i produkuje do dziś, dumna i ze sławy (pierwsza taka fabryka w Europie) i z jakości i wyjątkowości swoich produktów (rękodzieło artystycznych rąk). Muzeum to dystyngowność personelu, garderoba bezpłatna, fotografowanie dozwolone, pokazy każdego etapu produkcji w różnych językach i możliwość nabycia cacek bezcennych za taką samą cenę. Chętnych nie brakuje – i do zwiedzania i do zakupów. Trochę nierealny świat w stosunku do tego, który zastajemy za drzwiamy fabryki. Miśnia jest zdecydowanie cicha i spokojna. Jakby życie zamarło na moment, by powrócić jeszcze kiedyś rozgardiaszem zapomnianych pięknych i bogatych lat. Może to tylko wrażenie, ale takie je stwarza miasteczko, które ma wygląd zamożnej i wyjątkowej damy, która popadła w niełaskę i niepamięć współczesnych. Na jej uliczkach jest raczej pusto, tłumów nie ma nigdzie, a historie, które ocierają się o uszy, zdecydowanie to potwierdzają – jej najlepsze czasy minęły. Czasy bogactwa za przyczyną wydobywanego w pobliżu srebra, politycznej ważności, która przeniosła się do pobliskiego Drezna, czy handlowości, przynoszącej pieniądze, która kwitła wraz z przebiegającym tu Solnym Traktem. Ratusz powstały w 1472 roku jest ostatnią ważną i dużą budowlą miasteczka, wysoki na 18 metrów, z charakterystycznym spiczastym dachem o czerwonych dachówkach, dokładnie takich samych, jakie były w średniowieczu, bieleje na potęgę i konkurencję sąsiadów z rynku – kolorowych kamienic o cudnej urody fasadach.

Miśnia to jednak nie tylko porcelana, to miejsce paru innych zdarzeń i historii ludzi:

- tutaj urodził się Samuel Hahnemann, ojciec homeopatii, czyli leczenia podobnego podobnym, który sprzeciwiał się agresywnemu ingerowaniu w ludzki organizm, doświadczeniom na zwierzętach, leczył Goethego i Paganiniego, a w wieku 80 lat poślubił 31-letnią paryżankę, przy której zmarł 8 lat później na zapalenie oskrzeli;
- tutaj powstała 17 lipca 1841 roku pierwsza w Niemczech ochotnicza straż pożarna;
- tutaj do 1907 roku istniało stanowisko wartownika wieży w Kościele Mariackim (Frauenkirche), który to pracownik ową wieżę wraz z rodziną zamieszkiwał, trzymając nawet w jej murach świnię, a wieża do dziś jest wyjątkowa, gdyż nosi w sobie pierwsze na świecie dzwony z porcelany (oczywiście miśnieńskiej), które co trzy godziny rozbrzmiewają wyjątkowym brzmieniem;
- tutaj istnieje od 1873 roku prowadzona już w piątym pokoleniu restauracja i winiarnia Vincenz Richter, gdzie wino z okolicznych winnic nagradzane medalami za wyjątkowy bukiet smaku i dania wykwintne w iście rycerskiej i antykwarycznej scenerii podawane. Podobno za czasów DDR miejsca tutaj nie można było zdobyć, choć wino przydzielane odgórnie (100 butelek na rok dla każdego saksońskiego lokalu) starczało tylko na parę dni;
- tutaj od stuleci waży się piwo, którym pojono młodzieńców uczęszczających do renomowanej szkoły znajdującej się na zamkowym wzgórzu w byłym klasztorze augustianów. Taka kara: na kolanach w jadalni przyglądać się posiłki spożywającym i bez piwa do łóżka. Piwo traktowane było jako środek uspokajający. Czy dziś też stosuje się taką metodę, nie wiadomo. Szkoła wciąż istnieje, gimnazjum dla najlepszych saksońskich głów, opłata dla miejscowych to 225 euro miesięcznie, dla przybyszów 400, traktowana jest symbolicznie, za wikt i opierunek, więc kto wie, czy browar też nie jest w to wliczony;
- tutaj do dziś piecze się Fummel, na zlecenie Augusta II Mocnego stworzony wypiek, składający się z 20 gram ciasta i 80 gram miśnieńskiego powietrza. Król podobno tak denerwował się na dostawców porcelany, którzy notorycznie ją tłukli pod wpływem pitego w miasteczku przy okazji wina, że najpierw musieli w całości dostarczyć Fummel, by opieką objąć drogocenną porcelanę. Doniesienie wypieku w całości do domu wciąż ma przynosić szczęście;
- tutaj urodziła się w 1819 roku Louise Otto-Peters, inicjatorka pierwszego zorganizowanego ruchu feministycznego Niemiec, założycielka feministycznego czasopisma "Gazeta kobiet" (Frauen-Zeitung) i organizacji "Allgemeiner Deutscher Frauenverein" walczącej o prawa niewiast;
- tutaj zamkowe wzgórze wolne było od podatków i wyroków sądu, do dziś jego część nosi nazwę Freiheit (wolność);
- tutaj znajduje się najmniejsza i najczystsza w gotyckim stylu katedra Niemiec, świętych Jana i Donata, wysoka na 85 m, za to z powodu położenia widziana już z odległości 10 km, budowana przez 150 lat (1260-1410), z cennymi rzeźbami naumburskimi i grobem Barbary Jagiellonki, córki króla Polski, Kazimierza Jagiellończyka;
- tutaj wybudowano w latach 1470-1493 pierwszy mieszkalny zamek Niemiec, Albrechtsburg, który taką funkcję pełnił do wojny trzydziestoletniej, w czasie której mocno uszkodzony opustoszał do roku 1710, w którym to roku został siedzibą miśnieńskiej fabryki porcelany do połowy wieku XIX. To właśnie tutaj August II Mocny widział doskonałe miejsce do strzeżenia tajemnicy swojego „białego złota”, co jednak się nie udało. Tajemnica została zdradzona przez Samuela Stöltzel, pracownika manufaktury, który uciekł do Wiednia, gdyż przyczynił się do ciąży pewnej kobiety. Wiedeń przyjął go 1000 guldenów rocznego dochodu i mieszkaniem w zamian za receptury. Chemik wytrzymał rok, by uciec (pomimo oficjalnego zobowiązania się do 10-letniej pracy) z wiedeńskimi farbami do Miśni, niszcząc jeszcze piec do wypalania porcelanowej masy i powodując szkody na 15 000 talarów. Wiedeńska porcelana zdawałaby się być miśnieńskim plagiatem, co jednak się zrelatywizowało przez skradzione farby, którymi Miśnia posługuje się do dziś.

Oszałamiający jest ten zbiór miśnieńskich niesamowitości. Spokój miasteczka wydaje się być nagle wyrafinowanym sposobem na radzenie sobie i z ich bogactewem, i intensywnością, i pomimo to nabytą prowincjonalnością. Niby nic, niby cicho sza, a za kurtyną z surowego materiału – pompatyczność przeszłości w każdym niemal detalu. Taki pozór niepozorności. Taki nagły krzyk przeszłości, który odbija się ledwie słyszalnym echem drgania harfy wprawionej w muzyczne brzmienie lekkim tchnieniem wirtuoza.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (47)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (12)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2015-03-08 07:52
Fantastyczny tekst a zdjęcia są kawałki pysznego tortu!
dziękuję mamaMa
 
mamaMa
mamaMa - 2015-03-08 09:55
Zula, ciesze sie bardzo, ze udalo mi sie zadowolic Ciebie dzisiejszego poranka i zatrzec, moze nawet calkiem, "sanatoryjne" wrazenia:-)
 
Eugene
Eugene - 2015-03-08 13:09
Miśnieńskie niesamowitości to wspaniałości.
 
pamar
pamar - 2015-03-08 19:05
Piwo na dobry sen dla młodych chłopców?!?!
To ja jednak wolę to porcelanowe oblicze Miśni :)
 
BPE
BPE - 2015-03-09 09:22
urokliwe miejsce
 
vlak
vlak - 2015-03-09 09:24
Miśnia to dama, która może i popadła w niełaskę, ale znosi to z godnością, lekko tylko dotknięta :) Nie wiedziałem o zdradzie tajemnicy porcelany, ciekawa opowieść, podobnie jak pozostałe, piwno-homeopatyczne.
 
mamaMa
mamaMa - 2015-03-09 09:52
Tak, vlak, wiedenska manufaktura powstala w 1718 jako druga w Europie na skutek owej zdrady.
Zdanie o tej misnienskiej damie cudne - zeby wszystkie mialy w sobie tyle godnosci:-)
 
danach
danach - 2015-03-10 22:32
Uwielbiam dobrą porcelanę , a Ty pokazałaś perełki :) miasto ciche i spokojne ale widać,że kiedyś dostatnie. Może letnią pora ożywa , bardzo tam kameralnie i miło , dzięki :)
 
marianka
marianka - 2015-03-15 15:58
Co za mieszanka! Warzone piwo, tłuczona pod jego wpływem porcelana i dystyngowana winiarnia. Zdrada, biznes, sekrety i umiłowanie piękna! Zaskakująca ta Miśnia!

A swoją drogą, fabryka nie nazywa się już pewnie 'Królewsko-polska i książęco-saksońska manufaktura porcelany', prawda? A szkoda!
 
BoRa
BoRa - 2015-03-16 20:59
Miśnieńska porcelana jest piękna!

Moja babcia nauczyła nas, jak poznać czy talerzyk lub filiżanka są porcelanowe.
Znacie ten sposób?
Należy spojrzeć pod światło, dotykając palcem po drugiej stronie naczynia, Jeśli będzie widoczny cień palca to możesz być pewna, że trzymasz w ręku najwyższej jakości porcelanę.
:-)
 
mamaMa
mamaMa - 2015-03-18 22:36
marianko - niestety, nie, naprawde szkoda:-)
BoRa - piekny sposob, brawo dla babci:-) Szkoda tylko, ze ta prawdziwa porcelana z cieniem taka nieprzystepna cenowo...
 
BoRa
BoRa - 2015-03-29 18:54
:-)
 
 
mamaMa
Anna M
zwiedziła 18% świata (36 państw)
Zasoby: 1400 wpisów1400 5496 komentarzy5496 21946 zdjęć21946 1 plik multimedialny1