Pobliska wysepka Tasinge słynie z dwóch wydarzeń:
samobójczej śmierci Sixtena Sparre, szwedzkiego porucznika i Elviry Medigan, duńskiej akrobatki linowej, którzy to zakochując się w sobie (on żonaty, ona, której nie wolno było ze względów zawodowych pozwolić sobie na skandal) uciekli właśnie tutaj, by oddać się miłości wiecznej acz tragicznej. Duńskie świeżo poślubione pary przychodzą na ich grób i składają ślubny wieniec w nadziei na zgodne i szczęśliwe małżeńskie pożycie. Być może para ta, do której od ponad stu lat (śmiertelnie postrzelonych kochanków odnaleziono 20 lipca 1889 roku) wznosi się mariażowe modły, przyczyniła się do zniesienia kajdan społecznych i obyczajowych. Dziś oni sami mogli by cieszyć się bez obaw o złą sławę wybuchłą gorącym płomieniem miłością.
Drugim jest budowa w 1644 roku zamku Valdemars przez Christiana IV dla syna Waldemara Christiana, urodzonego 1622 roku, który miał odziedziczyć wysepkę. Rodzicom zdała się ona zapewne zbyt skromna i upiększyli ją dziś największym znajdującym się w prywatnych rękach duńskim zamkiem. Prezentuje się przepięknie, ma własną plażę, jak i urokliwy park nad jeziorem, kościół, współczesną restaurację i największy minigolf Danii, muzeum zamkowe oraz muzeum żeglarstwa, ale i dobrą energię, która nasyca cielesne tkanki jakimś nienazwanym uczuciem spełnienia. Sam Waldemar nigdy tutaj nie zamieszkał, pognało go w wieku 33 lat do Polski, gdzie w czasie walk wojny szwedzko-polskiej na bitewnym polu w Lublinie poległ śmiercią waleczną.