Zugspitze to najwyższa góra Niemiec i trudno podejrzewać, że znajdziemy ją w Rudawach. Jednak okazuje się, że jak najbardziej Zugspitze odnajdziemy i tutaj. Dumne 496 m n.p.m., oświetlone i rozmarzone o zmierzchu na terenie byłego szybu Mordgrube istniejącego od 1516 roku. Podobno tancerze mieli nie okazać należnej ostatniemu namaszczeniu udzielanemu przez księdza konającemu czci, na skutek czego rozstąpiła się pod nimi ziemia. Pochłonięci wydzierani jej byli przez kolejne stulecia pod postacią ołowiu. Długo biedny szyb, najbiedniejszy w tej okolicy, wraz ze sprytną konstrukcją maszyny wypompowującej wodę stał się od 1831 roku szybem najbogatszym. Niestety, w 1896 roku zaprzestano wydobycia, a kolejne lata przyniosły odór garbarni. Po dziś dzień od zamierzchłych czasów działa tylko restauracja Zur Zugspitze, która z niewielką przerwą istnieje od 1906 roku. Zaadaptowane na mieszkalne budynki wynajmowane są zwykłym ludziom, którzy swój powszedni chleb zarabiają w inny, niegórniczy, sposób. Ciszę przerywa tylko chrzęst śniegu pod podeszwami, a atmosfera w niczym nie przypomina znojnej pracy, raczej rozrzewnia cieniami i urokliwymi lampkami rozświetlającymi okna.
Dotarliśmy tutaj w sposób magiczny, klucząc po okolicy zobaczyliśmy duży samochód stojący na rozstajach dróg. Siedzący w nim dobroduszny brodacz powiedział tylko jedno zdanie – jedźcie za mną. Posłusznie pojechaliśmy, a na miejscu usłyszeliśmy, że musi wracać do … żony. W oparach wdzięczności i życzeń szczęścia odjechał – mam nadzieję, że do połowicy;-)