Wieża jest magiczna. Smukła, okrągła, wysoka na prawie 30 metrów, dziś wilgocią zatopiona we mgle.
Cisza przejmująca, podobnie jak soczysta zieleń i przestrzeń nieodgadniona, którą na skutek deszczowej aury trudno dostrzec.
Zanim do Irlandii przybył św. Patryk mieszkał właśnie na tym wzgórzu św. Decklan, który miał być biskupem kościoła iroszkodzkiego (V-VI wiek, w wyniku anglosaskiego najazdu na Brytanię przerwane były kontakty z Kościołem rzymskim, co utworzyło tę kościelną formę w Irlandii). Dziś uznaje się go za fundament chrześcijaństwa południowej Irlandii, fundament na którym swoje misjonarskie posłanie rozwijał św. Patryk. Właśnie w Ardmore miał Decklan pierwszy raz postawić na irlandzkiej ziemi swoją stopę, co symbolizuje znajdujący się na plaży głaz – Decklan' s Stone, a na wzgórzu założyć klasztor. Ruiny klasztoru pochodzą z XIII wieku, ale na jednej z zachowanych ścian zobaczyć można ledwie widoczne
ryty m.in. Adama i Ewy, archanioła Michała i scenę z wyrokiem Salomona pochodzące prawdopodobnie z IX wieku. W środku znajdują się jeszcze kamienie ogham z wyrytymi tekstami, w kaplicy miał zostać pochowany sam Decklan, jednak jego grób został rozniesiony przez pielgrzymów, którzy zabierali sobie z niego na pamiątkę garść ziemi.
Nie po raz pierwszy, ale w najbardziej przejmujący sposób odczuwamy świętą ciszę. To wspaniałe, że nikogo tutaj nie ma, że jest mroczno, mgliście i wietrznie. Że pada deszcz. Że celtyckie krzyże otaczają to święte miejsce. Niby nie dzieje się nic, a tyle nagromadzonej energii, której nie można dotknąć, udowodnić, przekazać. Tylko uwierzyć.