Baśniowy świat pałacu Kittendorf opuszczamy po wybornym śniadaniu i wizycie na małym cmentarzyku wokół wiejskiego kościółka, gdzie zapadamy się prawie że po kolana w śniegu.
Niedaleko stąd znajdują się jeszcze dwa inne obiekty, które postanawiamy zaszczycić naszą skromną obecnością.
Pierwszy z nich, pałacyk w Bredenfelde, jest dziełem tego samego architekta co pałac w Kittendorf – Friedricha Hitziga. Tylko zleceniodawca był inny, niemiecki polityk Ernst Heinrich von Heyden (1817-1859), który zaliczał się do postępowych polityków meklemburskiego rycerstwa, walczący skutecznie (jak na rycerza przystało) o zezwolenie na małżeństwa między żydami i chrześcijanami. Odziedziczył po ojcu pałacyk, o który dbał i go wciąż ulepszał, szczególnie zaprojektowany przez samego słynnego pruskiego ogrodnika Lenne park w stylu angielskim. Gdy Ernst w 1859 roku zmarł, o dobra dbała aż do 1908 roku jego rezolutna żona Charlotte. Kolejny spadkobierca już nie miał tyle sprytu, a przede wszystkim szczęścia, syn obojga Ernst Werner von Heyden zadłużył się w czasie wielkiego kryzysu światowego w 1929 roku i dobra zostały rozparcelowane. Rodzina przesiedleńców Ladendorff otworzyła w pałacu lokal gastronomiczny i sklep z towarami kolonialnymi (na takiej wsi to musiało być coś). Po wywłaszczeniu w 1945 roku lokal dalej był prowadzony, do Ladendorffów dołączyli inni przesiedleńcy, a w 1968 roku obiekt przejął socjalistyczny kombinat i … wcale się nim nie interesował. Podobno w 1972 roku planowano wyburzenie pałacu, czego zaniechano, gdy...zawalił się dach. Na szczęście. W 1997 roku ktoś go kupił, wyremontował i dzisiaj służy za hotel, w którym lubią się bawić weselni goście. Z parku Lenne niewiele zostało, ale to co jest upiększono krzewami róż.
Dzisiaj chyba nie ma żadnych gości, nie mówiąc o właścicielach. Zaglądając przez okno dostrzegamy tylko zdziwionego kota, który nie daje się sfotografować wciąż zmieniając pozycję. Taka wyłączność, którą sobie bardzo wysoko cenimy.
Drugi obiekt, szlachecki dworek we wsi Luplow jest niepozorny. Biały, z herbem byłych właścicieli, arystokratycznego rodu Vossów, której przedstawiciele piastowali w pruskim państwie wysokie urzędnicze stanowiska. Dobra w Luplow wraz z dworkiem (1730 rok) znajdowały się w ich rękach nieprzerwanie od 1292 do 1945 roku. Obecnie ma innych, prywatnych właścicieli. I chyba śpi zimowym snem.