Słyszeliście późnym wieczorem albo nocą wyjące w lesie wilki?
Jaki to przerażający jazgot, krzyk przeszywający na wylot, spotęgowany zmierzchem bądź ciemnością, oszałamiający osaczeniem i lękiem prawie że pierwotnym. Spędziliśmy tę noc wśród nich, zwierząt wytępionych i teraz powracających na zdradliwe ludzkie łono. Rozpaliliśmy ognisko i przyglądaliśmy się ich cieniom, roziskrzonym, nieufnym ale krnąbrnym oczom, dodając sobie animuszu tak po polsku, żubrówką. Co niektórzy zasnęli ufnie w cieple płomieni, wilki chyba też, gdyż po północy już nie było ich widać.