Trzy linie silnego promieniowania geomantycznego – od Kowna przez Rapę, Wilczy Szaniec aż do Karlsruhe.
Skupisko pozytywnego promieniowania energii Ziemi i Kosmosu.
Miejsce mocy, które omijają muchy i komary.
Promieniowanie ok. 23 tys. jednostek w skali Bovisa (zdrowy człowiek promieniuje 6,5 tys. jednostek).
Marzenie o nieśmiertelności.
Piramida.
Ta idealna powinna mieć kąt pochylenia ścian 51°52', kanały wentylacyjne, odpowiednią głębokość osadzenia sarkofagu i ułożenia zwłok.
Piramida w Rapie ma wysokość 15,9 m, podstawę kwadratową o wymiarach 10,4 x 10,4 m, kąt pochylenia ścian wewnętrznych 51°52', trzy otwory wentylacyjne, a trumny są ułożone na płaskim podłożu z kamienia polnego, który ma eliminować negatywne działanie energii.
Ciała w nich złożone są takie, jak zaplanowano by były – zmumifikowane. I to pomimo ogromnej wilgotności terenu.
W 1773 roku Johann Friedrich Wilhelm von Fahrenheid przejął majątek Angerapp, a jego syn Johann von Fahrenheid rozbudowując do drugiej co do wielkości w Europie stadninę koni gorącokrwistych przyczynił się do szybkiego i pokaźnego wzbogacenia rodu. Podobno wyjeżdżając z rodzinnego pałacu mógł dotrzeć do Królewca nie opuszczając swoich włości. Baron studiował tam na uniwersytecie Albrechta, słuchał wykładów samego Kanta, ale jego największą pasją były podróże. Zjeździł Zachodnią Europę, a z wypraw przywoził dzieła sztuki takie jak obrazy Tycjana, Leonardo da Vinci, Rubensa czy Rafaela oraz starożytne eksponaty i repliki, które wpłynęły na decyzję wybudowania w Rapie piramidy.
I tutaj zaczyna się najbardziej fascynujący etap odkrywania dziejów piramidy.
Mówi się, że śmierć trzyletniej córki barona, Ninette, której przyczyną była szkarlatynę, jest powodem powstania budowli. Tata chciał w ten sposób kupić jej nieśmiertelność.
Mówi się jednak też, że dziewczynka dotknęła złotego posążka egipskiego bożka Anubiusa, który był częścią kolekcji jej ojca, co sprowadziło na nią śmierć.
Istnieje jeszcze jedna teoria jej powstania, mianowicie mezalians z początków XIX wieku, gdy najstarszy syn barona zakochał się w córce kupca z Królewca. Gdy część rodziny nie zgodziła się na taki skandal, zakochany postanowił ich uśmiercić trującymi grzybami. Niestety zostały one podane dzień wcześniej niż planowano i spożyte przez rodzinę, która związek zaakceptowała. Gdy baron-ojciec wrócił do domu z podróży zastał w nim siedem ciał, dla których miał wybudować piramidę.
Inna wersja wspomina o peregrynacji Friedricha i waśniach rodzinnych, które się w tym momencie narodziły. Aby pojednać kuzynów przed powrotem barona, jego żona przygotowała obiad, podczas którego doszło do tragedii – zatrucia grzybami.
Faktem jest, że naprawdę spoczęło tam siedmiu członków rodziny von Fahrenheit, w tym w 1849 roku sam baron.
Dziś zmumifikowane ciała nie mają głów. Podobno miejscowi chłopi oskarżyli Fahrenheitów o nocne wstawanie z grobów i wysysanie krwi z bydła, co miało tłumaczyć jego pomór. Chłopi udali się wspólnie do piramidy i prewencyjnie poobcinali zmumifikowanym ciałom głowy, wierząc jednocześnie, że w ten sposób zapewniają zmarłym wieczny odpoczynek.
W tym przypadku najbardziej prawdopodobną jest jednak wersja o dewastacji szczątków przez żołnierzy Armii Czerwonej, bądź wandali po wojnie, gdyż piramida popadając w zapomnienie przez długie lata stała otworem. Bardzo bym chciała prześledzić losy ludzi, którzy tych haniebnych czynów dokonali, sprawdzając przy okazji jeszcze jedną legendę o … klątwie Fahrenheitów. Podobno każdy, kto odważył się wejść do grobowca, miał umierać w męczarniach. Co ciekawe naukowcy pobrali próbki zwłok i wykryli w szczątkach substancje zwiększające ryzyko zachorowania na raka.
Dzisiaj obiekt traktowany jest należycie i z godnością. Posprzątano, poukładano zmarłych, zakryto wieka trumien i zamknięto dostęp do środka. Można jedynie długą drogą dojść do piramidy i wsłuchując się w przejmującą ciszę okolicy, gdzie kończy się Polska, zajrzeć do środka przez zakratowane okienka, mając nadzieję, że wszystkie klątwy czy rakotwórcze substancje straciły już dawno swoją moc.