W małej wiosce Himmelspfort rezyduje na zlecenie niemieckiej poczty św. Mikołaj. W ciągu roku napływają listy z całego świata, na które Mikołaj wraz z pomocnikami sumiennie odpowiada (adres: An den Weihnachtsmann, Weihnachtspostfiliale. 16798 Himmelpfort – polecam, szczególnie dzieciom), a w adwentowym czasie można świętego i szczodrego staruszka osobiście spotkać. Siedzi dobroduszny w wygodnym fotelu i sadza na swoich miękkich kolanach dzieci. Z cierpliwością i uśmiechem pozwala się fotografować. Kolejka do niego jest duża i nie wszyscy mają tyle cierpliwości co on. W małym i nostalgicznym muzeum można potęsknić za dzieciństwem, a na odbywającym się adwentowym jarmarku podziwiać kolorową grupę Cocolorus Diaboli i ich wędrowny teatr Cocolorus Budenzauber.
Uciekamy od tych nieoczekiwanych na brandenburskiej wsi tłumów. Jedziemy przed siebie w pewnym momencie zjeżdżając na dziecinne życzenie w las, który wygląda na siedlisko Baby Jagi. Sugestywne pytania o malutkie ścieżynki ginące w gąszczu, o gałęzi zakrzywienia, które z daleka wyglądają na zaczarowane chatki, szałasy i podobne mroczne miejsca tworzą niesamowitą atmosferę. Przy asfaltowej drodze niewielki szyld informował o Kościółku w Zielonym (Kirchlein im Grünen). Długa leśna i piaszczysta droga z każdym kilometrem kazała wątpić w jego słuszność. W końcu jednak ukazał się uroczy drewniany budynek pokryty strzechą i otoczony starymi, 500-letnimi lipami. Architektoniczny styl od razu kieruje myśli do Hugenotów, religijnych uchodźców z północnej Francji, którym Prusy udzieliły w XVII wieku schronienia.
Stylowe i ciche miejsce, chociaż ze środka dobywają się dźwięki muzyki. Malutkimi drewnianymi drzwiami wchodzimy do wnętrza i zachęceni przez muzyków przysłuchujemy się próbom do mającego odbyć się wieczorem koncertu pieśni adwentowych. Magiczna chwila.