Palermo to dla mnie „pronto“. I kiedyś, gdy jako mała dziewczynka (chyba ukradkiem) oglądałam serial „Ośmiornica“ to obiecałam sobie, że na Sycylię nigdy nie pojadę. Sycylia to mafia, a przystojny komisarz Cattani (Michele Placido) próbował z nią walczyć i ją zdemaskować. Przy okazji z samym sobą (zdradził żonę i rozczarował córkę romansem z narkotyzującą się hrabiną). Na dobrą sprawę nie wiem, czy to „pronto“ wypowiadał w Palermo, ale w duszy został mi niepokój. I być może dlatego nie napiszę przy okazji tej wizyty o mafii, która z Sycylią nieodłącznie jest związana. Żeby tamta mała dziewczynka znów otrzymała potwierdzenie, że świat nigdy nie jest jednoznaczny, czarny albo biały, że wśród dziejącego się zła jest również mnóstwo dobra. I piękna.
Co ciekawe Palermo zostawiło po sobie ciemno-jasne wspomnienia. Połowa miasta, ta od dołu, tonęła w mroku, druga, gdzieś mniej więcej od drugiego-trzeciego piętra, rozświetlona była słońcem. Gdy dojeżdżamy późnym popołudniem do miasta jest wszędzie tłoczno. Na ulicach, na chodnikach, na placach. I gwarno. I sympatycznie. Po zakwaterowaniu w niezbyt przyjemnym mieszkaniu mieszamy się z tym sycylijskim tłumem i wyruszamy na spacer po mniej turystycznej części miasta. Zaczynamy od Piazza Giuseppe Verdi i Teatro Massino. Mijamy nie tylko przeuroczą wąską uliczkę pełną kawiarenek i małych sklepików, ale i Ostatnią Wieczerzę właśnie powstającą na placu, jak i świetnie się na nim czującego psa, który w towarzystwie kamer masuje sobie grzbiet. Włoska flaga obok lwa z grajkiem na grzbiecie powiewa z dumą i w geście gościnności. Na chodnikach siedzą młodzi ludzie, a sam Teatro to trzecia co do wielkości opera w Europie z XIX wieku. Budowę rozpoczął w 1875 roku Giovanni Battista Basile, a zakończył w 1897 roku jego syn Ernesto. Posiada 1315 miejsc i jest codziennie udostępniona do zwiedzania. Mówią o niej, że symbolizuje rywalizację sił w mieście: mieszczańska duma i kulturalna kreatywność kontra żelazna biurokracja i siła mafii. Ta ostatnia ponosi podobno odpowiedzialność za niewiarygodne 24 lata renowacji budynku. Od 1998 roku opera jest znów otwarta i gości na swojej scenie niezmiennie operowe sławy.
Kierując się w lewą stronę w Via Bara all'Olivella mijamy słynne Museo Archeologico Regionale, które słynie z najpiękniejszej kolekcji sztuki na Sycylii. Jakiś kościółek pojawia się na końcu ponurych wąskich uliczek jak światełko w tunelu, a my docieramy do Piazza San Domenico przy Via Roma z Niepokalaną na kolumnie i kościołem dominikańskim, z którego pozdrawiają nas święci Tomasz z Akwinu, Dominik i Piotr oraz papieże Innocenty V oraz Benedyktowie XI i XIII. Stamtąd idąc Via Argenteria Vecchia gubimy się w gąszczu uliczek, podziwiamy murale, zadzieramy głowy i odsuwamy z niepokojem, czy coś nam na nie nie spadnie, oglądamy za siebie, gdy robi się zbyt cicho, albo za nami pojawiają się ciemne postacie. Palermo jest fascynujące i właśnie tutaj dociera to do nas najmocniej. Piękne domy przeplecione tymi, które niemo i rozsypująco się krzyczą o ratunek. W końcu pojawiają się stragany, wieczór tętni targowym życiem, chyba wszyscy mieszkańcy tej dzielnicy wylegli na ulicę, by kupować, jeść i pić, albo grać w karty. Naprzeciwko na zielonej trawce trochę samotny ojciec Pio jakby stał na straży jednego z wielu zniszczonych budynków. Błogosławi i być może dzięki temu wciąż jeszcze to wszystko tutaj stoi;-)