Pałac w Reichenow jest bajkowy. Położony na lekkim wzniesieniu nad jeziorem w modnym w XIX wieku angielskim stylu Tudorów, spięty klamrą rodzinnego dziedzictwa. August Friedrich Freiherr von Eckardstein zlecił jego budowę w latach 1897-1900 dla swojego syna Ernsta Juliusa. Rodzina von Eckardstein od stu lat była właścicielem wioski Reichenow i jako bogaci fabrykanci uszlachetnieni przez pruskiego króla Friedricha Wilhelma III zapragnęli reprezentacyjnej rodzinnej posiadłości. Akurat Schinkel swoim projektem pałacu Babelsberg nadał architektonicznego tonu na szlacheckich salonach i tego piękny wyraz w Reichenow stoi i ma się dobrze do dziś. Cierpiał wprawdzie za socjalizmu jak wszystkie inne pod plebejskości dotykiem, służył jako szkoła, lokal gastronomiczny, a i obiekt czynszowy, doczekał się jednak ponownie przedsiębiorczości i dzisiaj jest wytwornym hotelem. Co ciekawe historia zatoczyła koło. Najstarszy berliński hotelarz Hans Eilers zanim przeszedł na emeryturę przejął pałac w 2017 i wraz ze swoim swoim synem prowadzi go w udanym stylu. Romantyczny hotel służy pokojami i apartamentami, jak i salami, z których chętnie korzystają różne firmy. I wesela, od lat młode pary słusznie uznają go za idealne kulisy dla uczczenia zawarcia sakramentalnego bądź urzędowego związku.
Dzisiaj, pierwszego dnia maja, otulony w młodą zieleń i soczyście fioletowe kwiaty lilaka, na tle błękitnego nieba jest fotograficznym obiektem pierwszej klasy. Położone u jego stóp jezioro Długie (Langer See) można obejść dookoła, co też czynimy z radością. Dziko, bogactwo flory, śpiew ptactwa, które oszalałe w wiosennym czasie prokreacji daje koncert najlepszych i najdoskonalszych treli. Szuwary, zachęcające do zerwania pokrzywy i krwawnik, drewniany mostek z ławeczką i mała plaża z widokiem na pałac. Bezludnie i romantycznie, idealnie na zakończenie pierwszego majowego dnia. Cicho w duszy sobie myślę – niechaj zawsze już tutaj tak będzie, niech tego uroczego zakątka nie odkryje nigdy turystyczny świat.