Maltę żegnamy na bogato i wybuchowo.
Bogactwa jednak nic nie zapowiada. Konkatedra pw św. Jana z zewnątrz jest surowa, kwadratowo-prostokątna, szara. Zlecona przez wielkiego mistrza zakonu Jeana l'Eveque de la Cassiere jako reprezentacyjny kościół klasztorny Joannitów w latach 1573-1578. Papież Pius VII w 1816 roku oficjalnie zrównał ją rangą do katedry w Mdinie, stąd nazwa konkatedra.
Po wejściu do środka słowo bogactwo nabiera przysadzistego znaczenia. Wrażenie jest nie tylko przytłaczające, ale i szokujące pod wieloma względami. Wnętrze kipi, pulsuje zamożnością wnętrza ziemi i ludzkim talentem, estetycznym zgiełkiem barw i wzorów, lśni pomysłem i nadzieją, odraża pazernością i zbieractwem na wyłączną własność.
Konkatedrę budowano przez cztery lata, na wystrój wnętrza potrzebowano już stu lat. Posiada nawę główną i osiem kaplic, z których każda poświęcona jest jednemu z języków Joannitów. Caravaggionista Mattia Preti zaplanował i wykonał wnętrze, wybitny freskant ozdobił sklepienia i ołtarze scenami z życia św. Jana. Używał przy tym wyjątkowej techniki malując olejem wapienne kamienie bez podkładu, co przyczynia się do dziś do lśniącego efektu ścian. Podłoga konkatedry pokryta jest 375 płytami nagrobnymi rycerzy zakonu Maltańskiego, na których uwieczniono nie tylko daty narodzin i śmierci, ale też wyjątkowe czyny, których zakonnicy w swoim życiu dokonali. Mattia Preti też jest tutaj pochowany. Malował wnętrze kościoła za darmo, wyłącznie z wdzięczności za przyjęcie go do zakonu.
W oratorium znajdują się dwa obrazy Caravaggio: „Św. Hieronim” i „Ścięcie św. Jana Chrzciciela”. Ten ostatni jest jednym z dwóch obrazów własnoręcznie sygnowanych przez malarza (drugi to Medusa Murtola z 1596 roku). Podpis artysty wkomponowany jest w obu dziełach w krew. Caravaggio uciekł w 1607 roku na Maltę i podarował zakonowi Joannitów „Ścięcie” z wdzięczności za udzielenie schronienia (Caravaggio wiódł awanturnicze życie, po zabójstwie pewnego wysoko postawionego mężczyzny w 1606 roku na Polach Marsowych w Rzymie do końca życia uciekał przed karą udając się m.in. na Maltę).
Za oratorium znajduje się muzeum katedralne. I tutaj trzeba koniecznie dodać, że dziś oglądamy tylko niewielką część nagromadzonych przez zakon skarbów. W 1798 roku Napoleon i jego wojsko doszczętnie splądrowali kościół i tylko niewielką część obrazów i kosztowności udało się odzyskać. Trudno uwierzyć. Trudno uwierzyć, że było tego znacznie więcej.
Oszołomieni konkatedrą idziemy uspokoić zmysły pięknymi widokami. Fort św. Piotra i Pawła doskonale się do tego nadaje, salwy armatnich wybuchów przywracają do życiowego pionu i relatywizują przeszłość. Bateria Powitalna na dolnym poziomie bastionu cieszy się o 12 i 16 każdego dnia dość dużym powodzeniem. Piękny widok na fort Saint Angelo w Birgu i Grand Harbour, żołnierze w brytyjskich mundurach kolonialnych, paradna musztra, ceremonia przygotowania armat i same salwy są ciekawym i szczególnie dla dzieci atrakcyjnym spektaklem. Za darmo jeśli obserwuje się to z górnych ogrodów Barrakka, za opłatą jeśli chce się być blisko i żołnierzy i armat.
Zaglądamy jeszcze do Biblioteki Narodowej Malty, gdzie za zostawieniem dowodu osobistego można zobaczyć wspaniały i stary księgozbiór i snujemy po stolicy ciesząc ostatnimi chwilami na wyspie. Beztroska i rozkosz wakacji.