Dworek w Diedersdorf zaprosił nas dzisiaj, dzień przed Wigilią, na śniadanie z teatrzykiem. Korzystamy ciekawi kolejnego obiektu w pałacowym stylu w Brandenburgii.
Posiadłość rycerska była tu już od zawsze, a gdy pruski oficer Ernst Friedrich Wilhelm von Bandemer wybudował do dziś stojący dworek, od tego czasu spełniał on oficjalne role. Córka Ernsta Marie, która umierała niezamężna, zleciła utworzenie tutaj fundacji dla córek oficerów po 40-ce. Fundację prowadzono aż do 1911 roku w czasach, gdy i oficerów i ich córek było w pruskim świecie sporo. W międzyczasie właścicielem pałacu zostało miasto Berlin z zamiarem poszerzenia irygacyjnych pól pobliskiej stolicy. Po II wojnie światowej zamieszkali w nim pracownicy państwowego gospodarstwa rolnego, a DDR urządziła sobie w piwnicy knajpę.
Dzisiaj od atrakcji kręci się w głowie. Śniadanie spożywamy w stodole na pięterku mając u stóp bufet i scenę. Gwarno i kolorowo. Wokół rozciąga się park i brandenburska przestrzeń niekończących się pól. Na pałacowym terenie można zaopatrzyć się w świeży chlebek, bądź regionalne produkty w hali targowej, jest stacja paliwa pod postacią piwa, takiż ogródek, gdzie od lat urządza się słynny bawarski Oktoberfest. Dzieci mogą wyskakać się w hali, albo na placu zabaw, bądź pojeździć na koniu w pobliskich stajniach. W samym pałacu można wynająć sobie pokój i zaopatrzyć się w ubranie w malutkim butiku. Oczywiście wszelkie grupy czy to firm czy hobbystyczne, zostaną otoczone profesjonalną opieką. Od 18 lat właściciel posiadłości wraz z partnerką trzyma wszystko udanie w ryzach.
Pogoda dzisiaj jest smutna. Ponura niedziela. Pomimo atrakcji czeka na nas mokry świat i szara sceneria parku. Jakkolwiek by sobie nie wmawiać, czasem nie da się oszukać rzeczywistości.