Klejnot Saksonii-Anhaltu jest położony niecałe 20 kilometrów od granicy gór Harzu. Szachulcowy cud, mało znany normalnemu turyście, który przyjeżdża do Quedlinburg, do Goslar czy chociażby do Wernigerode.
Dajemy się namówić relacjom typu, że to ukryty skarb, że czas tutaj stanął w miejscu, a stare miasto to muru pruskiego bajka. Zatrzymujemy się przed jedyną i otwartą piekarnią, by stamtąd z bułami w rękach zanurzyć się w naprawdę miniony i niespotykany świat. Osterwieck jest zaskakujące. Średniowieczne domki przytulone ściśle do siebie zdają się właśnie w ten sposób przetrwać zawirowania historii, która w którymś momencie zaczęła omijać miasteczko szerokim łukiem. Zastały się nabyte przez stulecia kształty, atmosfera pomiędzy okiennicami i latarniami, koci bruk niosący stuleci echo, zaułki i zakręty, które jednego uratowały przypadkiem, innemu zgubę przyniosły. Cicho tutaj i pusto, jakby minione wieki nasyciły się naszą obecnością i teraz ostentacyjnie wypierają ludzki fakt, pogrążając zapewne niejednego tego miasteczka mieszkańca w rozpaczy. Mogłoby być jak kiedyś, w blichtrze cesarskim, carskim, a przede wszystkim w kadzidle biskupich mitr, niebiańskiej władzy kościoła.
Osterwieck założył w 780 roku Karol Wielki, gdy przebywał w okolicy, by walczyć przeciwko pogańskiem Sasom. Nazwał go najpierw Salingenskole i szybko uformowało się tutaj biskupstwo misyjne. Podobno ich pracownicy podkręcili legendę powstania miasteczka, korzystając ze sławnego Karola. Podobnej chwały życzyli i sobie, zwiększenie znaczenia przez napuszoną historyjkę, która być może nigdy nie miała miejsca. Faktem jest, że cesarz Otto II dał biskupstwu monetę oraz prawo do cła. I że pierwsza wzmianka o miasteczku pochodzi z 1073 roku, nie tak dawno obchodzono więc jego 1000-lecie. A potem formowała się jego forma . Powstawały szachulcowe domy, najstarsze zachowane do dziś pochodzą z XV wieku, wiele z XVI, czym tworzą kompleks większy niż w Quedlinburgu i Wernigerode razem wziętych. Odkryć można pięć różnych stylów budowlanych, od gotyku po klasycyzm oraz zdobienia najróżniejsze, ciekawe. Na takim np. domu z 1532 roku szelmy Eulenspiegel umieszczono nożyczki.
W Osterwick są oczywiście kościoły. Ten najważniejszy pw. św Stefana jest pomnikiem chrystianizacji północnego Harzu. Stoi dokładnie w miejscu misyjnego centrum karolińskiego Seligenstadt. Dzisiaj w jego pobliżu znajduje się centrum Lutra, który stoicko spogląda z jednego z okien wieszcząc: „tutaj stoję, nie mogę inaczej”. Są jeszcze świątynie pw. św. Mikołaja i św. Józefa.
Trochę dalej mijamy kolorowy dwór, przed którym wita nas sam Piotr Wielki. Podróżując incognito (pod nazwiskiem Piotr Michajłow) po Europie w latach 1697-1698 w celu poszukiwania inspiracji do zreformowania Rosji na jej podobieństwo trafił właśnie tutaj. Gościnny rycerz Rössing przyjął go w swoje progi. Piotr z Osterwick zabrał do Moskwy broń, która dziś znajduje się w zbrojowni Kremla.
Na skraju starego miasta w jego strukturę wrzynają się karłowate blokowiska, stare miesza się z nowym, ale oba trwają w półśnie, w letargu współczesnego nasycenia i zadowolenia. W miasteczku nie spotykamy wielu ludzi, nie widzimy żadnego otwartego lokalu gastronomicznego, jedyny hotel nie odpowiedział na nasze zapytanie o nocleg, a sporo domów jest opuszczonych. Potencjał jeszcze nie zmarnowany, ale chylący się ku upadkowi.