Geoblog.pl    mamaMa    Podróże    Jestem w podróży...choćby tylko w głowie 2022    Spotykając Marcela
Zwiń mapę
2022
02
lip

Spotykając Marcela

 
Niemcy
Niemcy, Parchen
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3688 km
 
Im bliżej brandenbursko-saksońsko-anhaldzkiej granicy tym mocniej czuć bezbarwny uścisk socjalizmu. Krajobraz rozrywany jest byle jaką przestrzenią wsi i miasteczek, które nie mogą wydostać się z martwego uścisku betonu i kanciastości. Z każdym kilometrem robi się coraz bardziej prowincjonalnie, coraz bardziej siermiężnie i szaro. Wioski, miasteczka zdają się szurać popielatą ścianą taniej płyty i kurzem, który nagromadził się w licznych ulicznych dziurach. Popegeerowskie baraki trzepoczą powybijanymi oknami. Drogi prowadzą do nikąd.

A przecież tutaj jest Stara Marchia. Najstarsza część Marchii Brandenburskiej, która przez wieki przechodziła z rąk do rąk – od zachodniogermańskich Longobardów (od nich pochodzi nazwa Lombardii we Włoszech), przez Sasów i Słowian, Franków, Ottona I, Albrechta Niedźwiedzia, Askanów, Wittelsbachów, Luksemburgów, przy których została częścią Królestwa Czech. Miasto Tangermünde było drugą po Pradze siedzibą króla w Koronie Czeskiej i to właśnie ten skrawek ziemi jest najbardziej na północny zachód wysuniętym obszarem należący kiedyś do Bohemii. Potem byli Hohenzollernowie i Pruskie Królestwo, po zwycięstwie Napoleona Królestwo Westfalii, a po kongresie wiedeńskim Saksonia i w końcu od 1871 roku Stara Marchia pozostała do dzisiaj niemiecka. Po II wojnie światowej pochłonął ją socjalizm, groteskowy system ujednolicenia i braku wywyższenia.

Myśląc o tych ludziach różnych narodowości, języków, historii i tradycji wjeżdżamy do Parchen. Jego mieszkańcy po wizycie Chorwatów w 1631 roku opuścili wioskę na 14 lat. „Goście” byli agresorami 30-letniej wojny, piekielnie długiego czasu krwi i pożogi na europejskiej ziemi. Parchen jednak przetrwał, król Fryderyk II osuszył teren, i na tę w ten sposób zdobytą ziemię wysłał kolonistów. Niejaki Rudolph Johannes Heinrich von Byern wybudował w 1768 roku dworek z barokowym parkiem, który padł ofiarą pożaru wsi w 1827 roku. Berliński architekt Friedrich August Stüler zamienił zgliszcza w klasycystyczny klejnot, a do wyglądu parku przyłożył rękę tworząc jego plan sam Peter Joseph Lenne, który zamienił go w krajobrazowy. I przed tym pałacem się zatrzymujemy.

Najpierw długo nic, potem kikut obumarłego dębu i w końcu on – również dotknięty socjalizmem na pozór opuszczony pałac. Zarządza nim jak może związek miłośników organizując od czasu do czasu atrakcję w stylu pojawienia się rycerza, czy szukania jajek w Wielkanoc.

Spędzamy urocze chwile na schodach przed wejściem racząc się przywiezionymi posiłkami. Pozujemy do zdjęć w kapeluszach i biegamy na boso po resztkach barokowego parku. Idziemy do pobliskiego kościoła, który zachwyca nas jeszcze bardziej. Z polnego kamienia, przysadzisty, stojący na lekkim wzniesieniu i od dołu gęsto opleciony barokową zielenią. Od południowej strony przytulone są do niego stare nagrobki rodziny Byern. Przytuleni do nadziei. Lekko oparci o religijne tezy na poprawę niebytu. Przysłonięci pochłaniającym ich bluszczem.

Z westchnieniem opuszczamy Parchen. Jedziemy dokądś, przed siebie, gdy nagle dostrzegamy w środku pola stację kolejową. Opuszczony budynek, wciąż jeszcze używane przez niemieckiego przewoźnika tory i nie do opanowania potrzeba, żeby się zatrzymać. We dwójkę wchodzimy do poczekalni, sama wchodzę na piętro przeklinając cicho towarzysza, że zostawia mnie samą. Robienie zdjęć nuży, więc poszedł dalej, wyszedł na zarośnięte perony, trochę dziwnie, bo nie zobaczył wszystkiego w środku. Na górze spotkałam jaskółkę, która oddała tu swojego ducha, zeszłam w końcu na dół, rozejrzałam się na zewnątrz wokół, nikogo nie było. Poszłam w prawo, potem w lewo, gdy nagle mąż pojawił się na drodze wracając z samochodu. Wziął mnie za rękę i zaprowadził do tego wyjścia na peron. Na schodach siedział mały, wielkości wróbla, ptaszek. Nie ruszał się, tkwił na łapkach jakby skamieniał. „Zabierzemy go, jeśli umrze, to nie sam”. Miał zastrupiony dziub i chyba mało siły. Wzięłam go do ręki, ożył błyskawicznie, trzepotał skrzydłami, ale jeszcze nie umiał fruwać. Mąż próbował skontaktować się z pogotowiem weterynaryjnym, ale było w sobotę po południu zamknięte. Przekazałam mu na chwilę ptaszka, wycierając posrane palce o liście i wyszukałam stację ornitologiczną. Otwarte. Możemy go przywieźć, jeśli chcemy. 45 km podróży. Bo może o to właśnie mu chodziło? Czekał na pociąg? Chciał wyruszyć w świat?

Dotarliśmy do bocianiej stacji ratowniczej. Młoda kobieta miała już w rękach plastikowe pudełko z wywietrznikiem, wymoszczone miękkim papierem. Ptak dostał na imię Marcel. 16 gramów istnienia. Napojono go, co przyjął z wdzięcznością, próbowano zachęcić do jedzenia, uznano jego kupę za zdrową. Być może zostanie przekazany do zoo w Magdeburgu, gdzie zajmują się ptakami tego kalibru. Życzymy mu dużo szczęścia. I wysokich, bezpiecznych lotów.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (22)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2022-07-05 18:51
Śliczny Marcel...myślę, że spotkacie jego na szlaku!
Kochani jesteście!
 
Stock
Stock - 2022-07-06 08:29
Super historia na dobry początek dnia. Wszystkiego najlepszego Marcelku! Twoim dobroczyńcom również!
 
mamaMa
mamaMa - 2022-07-06 09:10
Ha, ha, dziękujemy!

Co ciekawe... imię zaproponował mój mąż, wymawiając je oczywiście po francusku. A mnie przypomniała się bajka z dzieciństwa "Marceli szpak dziwi się światu" i strasznie mnie ta zbieżność rozczuliła;)
 
Danach
Danach - 2022-07-13 09:45
Marcel to ma szczęście , nie przyjechał pociąg ale kareta :) pozdrawiam wybawicieli
 
Marianka
Marianka - 2022-07-19 18:03
Ooo, wszystkiego najpiękniejszego Marcelu! Dużo siły, wysokich lotów i dobrych dni! Miałeś dużo szczęścia i spotkałeś dobrych ludzi na drodze - niech ten zestaw Cię nie opuszcza!
 
 
mamaMa
Anna M
zwiedziła 18% świata (36 państw)
Zasoby: 1403 wpisy1403 5503 komentarze5503 22018 zdjęć22018 1 plik multimedialny1