Młodzi ludzie mają bunt we krwi, co trzyma świat w ryzach, czasem rozwalając go od środka, by się regenerował, a tym samym nie gnuśniał w oparach zawiesistego nawykami i rutyną sosu. Młodzi ludzie bulwersując są w opozycji do zastanej tradycji i przecierają szlaki często pod pełnymi oburzenia okrzykami. W Dreźnie, gdzie Ernst Ludwig Kirchner, Fritz Bleyl, Erich Heckel i Karl Schmidt-Rottluft studiowali architekturę na początki XX wieku, zadział się taki obrazoburczy skandal. Czterech mężczyzn, niewiele mających wspólnego z malarstwem, założyło 7 czerwca 1905 roku ugrupowanie artystyczne, które miało na celu tylko jedno – zmianę akademickiej tradycji. Ekspresja w obrazie? Oczywiście, ale wyrażona dosadnie kolorem i formą. Perspektywa i proporcja? Jak najbardziej, ale pierwsza pozbawiona zasad, a druga prawidłowości. Percepcja świata autora zaklęta w obrazie? Ba, koniecznie, ale tylko przez deformację.
Erich Ludwig Kirchner wyrył w drzeworycie manifest programowy grupy:
„Z wiarą w rozwój, w nowe pokolenie twórców i odbiorców sztuki, wzywamy całą młodzież: Jako młodzież niosąca przyszłość, pragniemy wywalczyć sobie wolność ramion i życia przeciw zasiedziałym starszym siłom. Każdy, kto bezpośrednio i szczerze oddaje to, co go pcha do twórczości, jest jednym z nas.”
W 1908 roku dołączyli do grupy Emil Nolde i Max Pechstein (który został cztery lata później z niej usunięty), a w 1910 roku Otto Mueller.
I tak zaczął rodzić się ekspresjonizm.
Młodzi ludzie szukali sobie podobnych i tworzyli. Najpierw Pechstein przeprowadził się do Berlina (1908 rok), za nim w 1911 roku podążyła reszta. W 1913 roku grupa się rozwiązała, ale każdy z nich miał niemały wpływ na rozwój niemieckiego malarstwa ekspresjonistycznego. Karl Schmidt-Rottluft w dniu swoich 80-tych urodzin zaproponował stworzenie Muzeum Brücke, które 15 września 1967 roku otwarło podwoje. Artysta przekazał swój zbiór, podobnie jak jego kolega po fachu Erich Heckel, dzięki czemu w tym obiekcie mieści się do dziś największa kolekcja niemieckiego ekspresjonizmu na świecie. Karl ufundował do tego w 1975 roku grant własnego imienia. Co dwa lata pięciu stypendystów najpierw przez rok (istnieje możliwość przedłużenia o kolejny rok) otrzymuje miesięcznie 1200 euro wraz z możliwością bezpłatnego dokształcania się na różnego rodzaju warsztatach, wyjazdach czy zebraniach, co kończy się zbiorową wystawą w Hali Sztuki w Düsseldorfie.
I dzisiaj nie tylko odwiedzamy Muzeum Brücke, ale i mamy możliwość zobaczyć prace ostatnich 14 stypendystów. Najpierw rozglądamy się po salach wystawowych sami. Za chwilę jednak ktoś zaprasza na otwarcie, po którym autorzy przy swoich pracach odpowiadają na pytania, a co niektórzy wyjaśniają, co stworzyli i dlaczego. Ciemne postaci przy wieżowcach to współczesny Nowy Jork, gdzie mieszkania w drapaczach chmur nie tylko, że są nieludzkie (do dolnych pięter prawie nie dociera światło dzienne) to jeszcze zabójczo drogie i kupowane przez spekulantów. Film artystki, która w jednym z wielu socjalistycznych bloków w Uckermark założyła artystyczne stowarzyszenie, a mieszkańców wioski poprosiła o opowiedzenie do kamery historii Heide. To kobieta, która w czasach DDR została tutaj przeniesiona za karę za związek z żonatym mężczyzną. Tajemnicza Heide mieszkała sam, a starsi ludzie opowiadają o jej z nimi codzienności. Po filmie dowiadujemy się od artystki, że historia jest … zmyślona, ale mieszkańcy wczuli się w rolę, a co niektórzy świetnie się w niej odnaleźli. Najbardziej utkwiła mi wypowiedź starszej kobiety, która opowiadała, jak zaprowadzała do szkoły swoje dziecko po drodze spotykając Heide. Opisywała las, który według niej zimą miał więcej kolorów niż w lecie. Kobieta była malarką.
I Michael Jackson. Jego porcelanowe figurki potłuczone w gablocie. Prawdziwa historia mężczyzny, który na początku lat 90-ych minionego wieku otrzymał od managera światowej gwiazdy zlecenie na wyprodukowanie 100 000 tysięcy figur. Właściciel małej fabryki porcelany w jednym z krajów postsocjalistycznych myślał, że złapał Pana Boga za nogi. Zatrudnił ludzi, wziął kredyt i zaczął produkcję. Manager najpierw odebrał 1000 egzemplarzy i nigdy więcej się już nie odezwał. Trochę później pocztą przyszedł nadpalony zwitek dolarów. Fabrykant splajtował, przeszedł załamanie psychiczne i do dziś mieszka z tysiącami figurek nieżyjącego już muzyka.
Wokół muzeum rośnie las, obok stoi jeszcze pawilon, w którym odbył się performance. Dwa kroki dalej znaleźliśmy się w kolejnym muzeum....
Brücke Museum
Bussardsteig 9
14195 Berlin
otwarte od środy do poniedziałku
11.00 - 17.00
bilety wstępu:
normalny 6€
ulgowy 4€
do 18 roku życia wstęp bezpłatny