Geoblog.pl    mamaMa    Podróże    Jestem w podróży...choćby tylko w głowie 2022    Zdobywając cesarstwo - Igła Wędrowca gór Harcu VII
Zwiń mapę
2022
01
sty

Zdobywając cesarstwo - Igła Wędrowca gór Harcu VII

 
Niemcy
Niemcy, Iberger Albertturm
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12 km
 
Po salonach jedziemy w magiczny świat Górnego Harcu, żeby zdobyć kolejne pieczątki. Oddychamy pełną piersią ciesząc się, że nie towarzyszy nam więcej echo pokaszliwań. Parkujemy w Bad Grund, jednej z siedmiu najstarszych miejscowości tych okolic i od razu znajdujemy się na szlaku. Zaczyna się on zbiorem skał typu kalk, granit czy dolomit, ukazując geologiczne bogactwo naszej ziemi. Skąd biorą się te mieszanki niezwykłe?

Parę kroków dalej mijamy Märchental – bajkową dolinę, gdzie można spotkać postaci z książek, gdzie dzieciństwo jest na wyciągnięcie ręki. I w ogromnym kontraście do tego wyimaginowanego świata znajduje się kolejny odcinek naszej trasy, który pokazuje hardą i trudną drogę ludzkiego życia. Na zboczu góry Iberg (notabene powstałej z rafy koralowej w dewonie) dawno temu ludzie gołymi rękami wydobywali minerały, ryzykując zdrowie i życie. Rafa to kalk, a ten pod wpływem opadów zmienia formę, co dla pracujących na jego powierzchni ludzi oznaczało niebezpieczeństwo osuwania się, nagłego zapadania. Przez tysiące lat w ten sposób powstawały jaskinie, których człowiek XVII, XVIII czy XIX wieku nie widział i nie miał szans bezpiecznie poznać. Dzisiaj tabliczki ostrzegają przez zbaczaniem z trasy, przed śmiertelnym niebezpieczeństwem. Bajki i prymitywne kopalnie w bliskim sąsiedztwie. Przypadek czy iluzoryczne łagodzenie losu?

Mimo wszystko ten odcinek trasy jest piękny i fascynujący. Docieramy do marmitów, wyżłobionych lodowcem zagłębień w formie cylindra, ogrodzonych płotem, miękko pokrytych listowiem. Dzisiaj inni dbają o nasze bezpieczeństwo, kiedyś człowiek zdany był na łut szczęścia.

W ten bajkowo-ryzykowny sposób docieramy na szczyt góry Iberg – 563 m n.p.m. Wbijamy pieczątkę numer 130 i wspinamy się na 33-metrową wieżę Alberta (Albertturm). W 1886 roku postawiono tutaj pierwszą, drewnianą i nadano imię od założyciela „Stowarzyszenia Harcu” Alberta Schneidera, później wieża zamieniła się w kamienną, a w końcu murowaną ku chwale bezpieczeństwa turystów. Zapobiegając ewentualnemu poczuciu głodu od razu otwarto lokal gastronomiczny, który do dziś cieszy przybyszy, rozgrzewając ich żołądki oraz serca ku wzmocnieniu znużonych wędrówką członków. Dzisiaj lokal jest jednak zamknięty, o czym chyba głośno w okolicy, bo wszyscy (a jest ich sporo) tu przybywający mają zapasy ze sobą. Trochę szkoda, że trafiliśmy na zamknięte drzwi, gdyż podobno serwuje się tutaj niecodzienne posiłki przygotowane z okolicznych roślin. Lokal słynie też z letnich bitew na kulki zrobione z … zeszłorocznego śniegu. I tutaj przydają się okoliczne kotły oraz jaskinie, w których właściciele gromadzą zimą śnieg, by zaskoczyć nim swoich letnich gości.

Jakieś trzy kilometry dalej znajduje się malownicza skała z orłem na szczycie – Hübichenstein. W 1895 roku burmistrz Bad Grund Spatzier wpadł na pomysł, żeby postawić pomnik cesarzowi Wilhelmowi I z okazji zbliżającej się 25 rocznicy zwycięstwa bitwy pod Sedanem (2 września 1870 roku). Legendarną skałę ozdobiono medalionem z popiersiem cesarza, dwa lata później szczyt ozdobiono ptaszyskiem o rozpiętych na trzy metry skrzydłach. Pomnik nie przetrwał jednak długo, po medalionie nie pozostało śladu, jedynie orzeł wciąż trwa na posterunku. O wytłumaczenie nietrudno, gdyż według podania to stara siedziba krasnoludków, gnomów i elfów, których władcą był król Hübich. Pod postacią starca o małej posturze i siwych włosach i brodzie, która sięgała mu do brzucha, wspomagał biednych w okolicy rozdając im srebrne szyszki. Ludzie mieli jednak zabroniony wstęp do jego królestwa, a wykroczenia przeciwko temu zakazowi miał osobiście surowo karać. Ludzie, jak to ludzie, nie raz próbowali wedrzeć się w tajemniczy krasnoludkowy świat, a gdy żołnierze wojny 30-letniej ostrzelali szczyt skały, Hübich wraz ze swoim dworem zniknął i nigdy więcej nikt go widział. 12 sierpnia 1784 roku przybył tutaj w czasie swojej trzeciej wyprawy do Harcu sam Goethe, jednak nawet on nie odnalazł drogi do tajemniczego królestwa gnomów.

W drodze powrotnej wchodzimy do ogrodu dendrologicznego WeltWald (czyli świat lasu), gdzie od 1975 roku gromadzi się najróżniejsze gatunki drzew, gdzie jest wiszący most, indiańska wioska i pieczątka numer 129. I gdzie można oddychać pełną piersią dostarczając organizmowi dobrego tlenu. Niewiarygodny przekrój niebezpiecznego, okraszonego baśnią i legendą świata zostawiamy za sobą i po pełnym wrażeń dniu wracamy do Hildesheim.

Stempel numer 129 i 130.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (35)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Danach
Danach - 2022-12-28 20:12
Faktycznie bajkowy świat , szkoda że nie można było się tam posilić :)
 
mamaMa
mamaMa - 2022-12-31 13:38
Szkoda! Bardzo żałowaliśmy, chociaż niebardzo wierzę, że mogłoby być tam inaczej niż w innych gastronomicznych lokalach gór Harcu;)
 
marianka
marianka - 2023-01-01 18:21
Och, ile bym dała za zaproszenie do bajkowego królestwa gnomów!
 
 
mamaMa
Anna M
zwiedziła 19% świata (38 państw)
Zasoby: 1450 wpisów1450 5629 komentarzy5629 23026 zdjęć23026 1 plik multimedialny1