Biesdorf, Hellersdorf, Kaulsdorf, Mahlsdorf – mają w swojej końcówce słowo Dorf, czyli wieś. Marzahn już nie. Nieprzypadkowo, gdyż przed 11 tysiącami laty zamiast betonowej płyty były tutaj małe wiejskie osady, które nie mogły nawet w najśmielszych snach przypuszczać, że staną się stolicą niemieckiego państwa. Ludzie żyli obok siebie skupiając w grupy, zaopatrywali się w drodze wymiennego handlu, być może zakochiwali w sobie potajemnie. Dzisiaj, w XXI wieku, lokalne muzeum berlińskiej dzielnicy Marzahn-Hellersdorf przedstawia tamte dzieje, opowiada o historii zamierzchłej, zamieniającej się w wielkomiejskość i światowość. Stojąc przed pierwszym budynkiem, składającego się z dwóch, muzeum trudno jednak wyczuć atrybuty tych ostatnich dwóch przymiotników. Alt-Marzahn (czyli stary Marzahn) zachował sielski, acz prowincjonalny charakter. W byłej szkole podstawowej oglądamy najpierw wystawę o graffiti, parę dni później w drugim budynku przyglądamy się dziejom tych okolic.
W pierwszej części ocieramy się o XX wiek, o szary socjalizm i próbę z niego ucieczki. Wentylem dla młodych było graficiarstwo, breakdance i punkowa muzyka. Subkultury, które dawały młodzieży wentyl oddechu i wytchnienia od szeregowych i standardowych wzorów, w które próbowała je wcisnąć jedyna słuszna władza. Kolorowy, fikuśny świat młodzieńczej fantazji, porażające, acz odświeżające rytmy ostrej muzyki, taniec na chodniku, który można było wykonać zawsze i wszędzie, pod warunkiem, że w okolicach nie było milicji. Utworzył się z tego nurt zgłębiany dzisiaj przez studentów i naukowców, powstały nowe słowa, które zawarły w sobie tamtą atmosferę i rewolucyjne pomysły, wykształtowały się trendy, po latach łatwo rozpoznawalne i sumujące się w logiczną całość. Proces ogarniania przeszłości, nazywania jej, formowania pod pojęcie wyziera z każdej gabloty sal wystawowych. Ich protagoniści żyją i nie wykluczone, że rozpoznają siebie na zamieszczonych zdjęciach.
Na końcu można zasiąść do twórczego stołu i grubymi, fikuśnymi literami pobawić się w przeszłość. Uprzejmy artysta-opiekun wystawy służy pomocą i informacją. Dzieci i dorośli zderzają się ze światem, który wciąż jeszcze istnieje w zakątkach tej dzielnicy, pomiędzy szarymi blokowiskami i zatłoczonymi arteriami przedzierającymi się przez wschodnią część niemieckiej stolicy. Obły i pulchny kształt liter przeciwstawia się kanciastości socrealizmu. Dzisiaj już wiemy, że zalał go powodzią tęsknoty za wolnością, wypchnął tą falą kształtów poza burty życia.
W domu numer dwa trafiamy do średniowiecza. Na pola i do łanów zbóż, glinianych mis, germańskich, słowiańskich, nazistowskich i socjalistycznych czasów. Od dzidy przez chorągwie i cepy po nachalny blok, w którym wiodło swoje robotnicze życie społeczeństwo obstawione od dołu i od góry oraz po bokach towarzyszami podobnej równej nierówno niedoli. Wszystko podkreślone litograficznymi portretami Berlińczyków lat 20- i 30-tych minionego wieku. Czarna kreska zarysu policzkowej kości i rozwiany włos.
Dzielnicowe muzeum jest najnormalniejsze na świecie. Wystawowe sale, gabloty z eksponatami opatrzonymi wyjaśnieniami na tabliczkach, plansze z historycznymi tekstami, sporo treści, duża dawka wiedzy. Jak kiedyś. Bez interakcji, bez efektów specjalnych, prosta historyczna linia podkreślona przedmiotem.
Bezirksmuseum Marzahn-Hellersdorf
Alt-Marzahn 51
12685 Berlin
Otwarte od poniedziałku do piątku w godzinach 10.00-18.00
wstęp wolny