Geoblog.pl    mamaMa    Podróże    Jestem w podróży...choćby tylko w głowie 2023    Prorok
Zwiń mapę
2023
23
paź

Prorok

 
Niemcy
Niemcy, Arendsee
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6817 km
 
Żyje tak, jak chce i nikt nie jest w stanie mu w tym przeszkodzić. Sprzeciwia się normom społecznym, narażając na ostracyzm. Uważa, że nie powinno się jeść mięsa i raczej unikać alkoholu. Gdy przechodzi na wegetarianizm czuje wyraźną poprawę zdrowia, co zachęca go do propagowania właśnie takiego stylu życia. Chciałby położyć kres istnieniu miast, uznając je za nienaturalne dla człowieka. Chciałby, żeby nie tylko każdy obywatel szanował przyrodę, ale przede wszystkim robiło to państwo. Sprzeciwia się więc otwarciu kopalni w regionie, która jest według niego zbyt potężną ingerencją, przynoszącą zniszczenie. Czy pada deszcz albo śnieg, czy świeci słońce, chodzi boso. Ma też założone krótkie spodenki, luźną koszulę, zapuszcza włosy. Na niektórych zdjęciach wygląda jak Chrystus. Głosi wiarę w Boga i miłość. Trzy razy zawiera małżeństwo, ma trójkę synów, ale i liczne afery.

Najpierw przysparza trochę kłopotów mieszkańcom miejscowości, w której zamieszkał. Nie podoba im się jego styl życia. Wykopana na obrzeżach miasta Arendsee jama w ziemi budzi i oburzenie i lęk. gustaf, jak miał na imię mężczyzna, został z powodu i swojego wyglądu, i propagowanego stylu życia wyrzucony przez ojca z domu. W rodzinnym mieście Werben przyniósł rodzicom i siódemce rodzeństwa „wstyd”. Gdy zdenerwowany tata zatrzasnął mu drzwi przed nosem, dowiedział się po niedługim czasie z prasy, że jego syn mieszka w jamie, którą przyozdobił flagami i kwiatami. Okoliczni mieszkańcy zaczęli udawać się do tego dziwnego miejsca, jedni z ciekawości, inni, by słuchać jego przemówień na temat stylu życia. Carl Nagel zareagował na tę informację o swoim dziecku zdecydowanie. Najpierw je wydziedziczył, a potem złożył wniosek o ubezwłasnowolnienie, który sąd odrzucił. Sprawa dotarła jednak w ten sposób do władz miasta, którzy zabronili gustafowi korzystać z jamy jak z mieszkania. Ten „wyprowadził się” więc do pobliskiego Rathenow, gdzie szybko wylądował w szpitalu psychiatrycznym. Tam też nabył żartobliwy przydomek „sznyclowego świętego”. Pobyt w szpitalu na obserwacji szybko się skończył i gustaf dotarł do Arendsee, gdzie spotkał się z uwielbieniem i nienawiścią. I to właśnie włodarzom tego miasta udało się go w końcu ubezwłasnowolnić, jako przyczynę podając jego skąpe ubranie oraz rzekome rozmowy z Bogiem i aniołami oraz wiarę, że gwiazdy wskazują mu drogę.

W obliczu takiego rozwoju sytuacji gustaf postanowił wyjechać. Jako wędrowny kaznodzieja był w Turyngii i Frankonii oraz w Berlinie, a w mijanych miejscowościach nawoływał do zmiany stylu życia na bliższy przyrodzie i Bogu. Sprzedawał wydawaną przez siebie gazetę oraz pocztówki, które pokazywały go jako proroka. Wszystko to okazało się świetnym marketingiem, wzmocnionym dodatkowo przez prasę opisującą jego ekscentryzm. Dwa lata tej wędrówki poprawiły finanse gustafa na tyle, że w końcu mógł spełnić swoje marzenie o wyjeździe do świętych miejsc Palestyny. Pieszo dotarł do portu w Genui, stamtąd statkiem dopłynął do Aleksandrii, skąd wyruszył do Jerozolimy. Wigilię roku 1903 spędził w bazylice Narodzenia Pańskiego w Betlejem, pielgrzymując później po wszystkich ważnych dla chrześcijan miejscach Ziemi Świętej, by jednak zatęsknić za ojczyzną, a przede wszystkim za niemiecką zimą. Spełniony, pełen nowych inspiracji, wraca do Arendsee, gdzie udaje mu się znieść ubezwłasnowolnienie i z zapałem bierze się do realizowania nowych planów.

Przede wszystkim zaczyna tworzyć miejsce, które przyniesie mu dochody. Kierował nim rozsądek czy był to przypadek – na to pytanie odpowiedzieć może sobie każdy sam. Dwie morgi ziemi, którą dzierżawi, zagospodarowuje na miejsce uzdrowiskowe. Goście mogli zażywać kąpieli, brodzić w zimnej wodzie po kolana, korzystać z leczniczych konsultacji. Jednak przez kolejne cztery lata wciąż musi walczyć z wandalizmem i decyduje się w końcu w 1907 roku przenieść do Mardorf nad jeziorem Steinhuder Meer, gdzie spędza trzy lata. Arendsee okazuje się jednak być jego miejscem przeznaczenia, gdzie ostatecznie wraca. Zakupuje kawałek ziemi nad jeziorem i rozpoczyna przekształcanie terenu w rajski ogród. Powstaje świątynia z wapnia muszlowego, hala kuracyjna, wiele małych obiektów, brodzików, baseników, kolumny o fallusowych kształtach. I chociaż wciąż pisze się o nim jako o dziwolągu, to jednak Arendsee ma wyraźne korzyści ze swojego mieszkańca. Nie tylko, że do miasta przyjeżdża niezliczona ilość turystów, którzy zakupując bilety wstępu na teren ogrodu pomagają gustafowi w staniu się zamożnym człowiekiem (w samym tylko roku 1928 sprzedał ponad 10 tysięcy biletów), to jeszcze Nagel odprowadza do miejskiej kasy najwięcej podatku, co czyni go godnym pożądania obywatelem. I nagle ani głoszona przez niego wolna miłość, ani założona partia polityczna, która miała realizować jego idee z główną o usunięciu miast z map świata, ani własna ortografia, którą misjonarz tworzy, żeby ułatwić ludziom porozumiewanie się (chodziło w niej głównie o to, by pisać jak się słyszy i małą literą, co znalazło odbicie w pisowni jego imienia – gustaf, choć tak naprawdę miał na imię Gustav) nie przeszkadzały włodarzom Arendsee. Niestety, dużymi krokami nadchodziły nazistowskie czasy, które na początku nie zwracały zbytniej uwagi na uznawanego za wariata mężczyznę. Jako że on sam jednak nie mógł milczeć i głośno sprzeciwiał się prześladowaniu Żydów oraz wojnie, pociągnęło to za sobą najpierw zakaz działalności, a później umiejscowienie latem 1943 roku w obozie koncentracyjnym Dachau po tym, jak wysłał do Josepha Goebbelsa list, w którym nazwał tzw. ostateczne zwycięstwo kłamstwem. Co prorok musiał przeżywać w takim miejscu, ze swoją potrzebą miłości, zdrowego stylu życia i otwartości na różnorodność można sobie tylko wyobrazić. Jego pobyt tam skończył się rok później, gdy umiejscowiono go w zakładzie psychiatrycznym w Uchtspringe, który opuścił po zakończeniu wojny jako 71-latek. Odbudował swój zniszczony przez nazistów ogród w Arendsee, znów angażował się politycznie wysyłając m.in. w 1948 roku pokojowe przesłanie do czterech komendantów miasta Berlin i krytykując Sowietów. Gdy rozpoczął organizację koronacji Ernesta Augusta Hanowerskiego, księcia Hanoweru, Brunszwiku, Wielkiej Brytanii i Irlandii na króla Niemiec został w 1950 roku znów przewieziony do szpitala w Uchtspringe, którego już do swojej śmierci, pomimo starań, nie opuścił. Zmarł 15 lutego 1952 roku na zawał serca w wieku 78 lat.

Życiorys Gustava Nagla mógłby dziać się współcześnie, a właściwie na pewno się dzieje. Jak w lustrze mogą przejrzeć się aktualni krzewiciele zdrowego stylu życia i ambasadorzy różnorodnych teorii w portrecie kaznodziei z przełomu XIX/XX wieku. Ludzkość wciąż ich wydaje, tych wiedzących lepiej, tych myślących inaczej, tych mających odwagę żyć tak, jak chcą. Pomimo tego nie znajdują wyjścia z naszej śmiertelnej sytuacji. I oni borykają się z problemami, przeciwnościami, chorobami, a w końcu umierają jak wszyscy. Ich wygraną jest jednak wolność, za którą sukcesywnie i z przekonaniem podążają.

Dzisiejsze Arendsee jest spokojnym, prowincjonalnym miasteczkiem, które próbuje odbudowywać świat gustafa nagla. Jego była posiadłość znajduje się w rękach towarzystwa, które o nie dba i zbiera pieniądze na całkowite i wierne odbudowanie kompleksu. Póki co można przechadzać się zupełnie bezpłatnie po małym ogrodzie nad jeziorem z resztkami budowli i kopiami słynnych kolumn (jednak o zmodyfikowanych czubkach;)). Można poczytać na tablicach informacyjnych o jego życiorysie i pomysłach, pooglądać zdjęcia mężczyzny wyglądającego jak Jezus i posłuchać przejmującej ciszy przerywanej krzykiem odlatujących ptaków. Najlepiej przyjść tutaj o zmierzchu i kątem oka zobaczyć uciekające cienie, być może samego proroka, który jeśli gdzieś istnieje, na pewno tutaj zagląda. Jego duch jest wyraźnie obecny.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (40)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
Danach
Danach - 2023-10-28 09:54
Ale historia , zawsze znajdujesz takie ciekawe miejsca :)
 
mamaMa
mamaMa - 2023-10-28 11:59
Rzeczywiście - do Arendsee wybraliśmy się na moją prośbę, choć to spory kawał drogi od Berlina. Jednak gdy przeczytałam o nim artykuł w jakiejś niszowej gazetce o Brandenburgii (notabene Arendsee leży w landzie Saksonia-Anhalt;) musiałam zobaczyć miejsce gustafa na tej ziemi:)
 
marianka
marianka - 2024-01-26 08:57
co za człowiek! wydaje mi się jednak, że mamy teraz czasy, które bardziej sprzyjają tym, którzy chcą żyć po swojemu, nie sądzisz?
 
mamaMa
mamaMa - 2024-02-12 08:57
marianko, na pewno tak, ale człowiek zawsze walczył o swoje:)
 
zula
zula - 2024-07-23 08:27
Tyle lat...tak odległa historia życia Gustawa . Myślę,że dzisiaj mamy dookoła siebie więcej Gustawów. Czy Świat jest bardziej tolerancyjny?
Dziękuję ,że mogłam poznać Gustawa!
 
 
mamaMa
Anna M
zwiedziła 19% świata (38 państw)
Zasoby: 1450 wpisów1450 5629 komentarzy5629 23026 zdjęć23026 1 plik multimedialny1