Pierwsze wrażenie może być mylące. Nowoczesne, prawie puste lotnisko, uśmiechnięci tubylcy oferujący swoją pomoc, łatwość nabycia tego, co turysta potrzebuje i w końcu egzotyczny przejazd do hotelu, gdy egipski świat wydaje się przyjemnie chaotyczny, ciepły i sympatyczny. Droga z lotniska w Kairze do Gizy wiedzie przez moloch obrzeżnych dzielnic, przez zgiełk wielkiego miasta, widoczne z oddali budynki może nie należą do najpiękniejszych, ale nie różnią się na pierwszy rzut oka od tych, które mamy w europejskich miastach. Trochę bardziej kanciaste, trochę mniej wykończone, trochę więcej starej farby albo jej brak na ścianach. Gdy docieramy do hotelu zaskakuje nas wejście jakby zakurzone, jakby prace budowlane wciąż trwały, klatka schodowa też w remoncie, ale na górze już w porządku. Okazuje się, że wybraliśmy złe wejście, to właściwe nie jest oznaczone, to prawda, ale już nas tam zaprowadzą, wszystkim się zajmą. Hotel to ogromny budynek, taka porządna berlińska kamienica, apartament obszerny, mały basen z cieplutką wodą przy recepcji, basen też na dziedzińcu. Jest dobrze.
Nie zapomnę nigdy tego momentu, gdy rzeczywistość uderza jak obuchem w głowę i nie puszcza już do końca. Gdy egzotyka przemienia się w zwyczajny brud, gdy albumowy świat okazuje się być tylko perfidnym wycinkiem na poczet chwalenia się. Bo przecież nie zrobię zdjęcia ze stertą śmieci, z umęczonym koniem i poranionym psem, z małym dzieckiem, które na jednym z licznych wysypisk czegoś szuka wybiegając potem na ulicę. Nie pokażę, że piramidy to piekło zwierząt i natury w ogóle, otoczone tworami ludzkimi rękami zrobionymi, ze złomowym placem pełnym starych samochodów tuż pod piramidą Cheopsa jako wisienką na torcie. Rzek i rzeczek, gór i dolin, ulic i cmentarzy, domów i w ogole wszystkiego, bo śmieci leżą wszędzie. Wykadruję, podkoloruję, Egipt brzmi dumnie i luksusowo.
Pokażę tutaj Egipt w takim wydaniu, jakim jest naprawdę. Nie będę kadrować, chociaż zdjęć będzie mało, bo często nie byłam w stanie fotografować. Czułam zażenowanie, wstyd, bezsilność. Historia ludzkości przytłaczała mnie w tych momentach tak bardzo, że jedyne, na co było mnie stać to spuścić głowę.