Szlak 66 jezior - etap XXI

Niedaleko tablicy informującej, że w pobliżu znajduje się kocioł z gulaszem, gdyby ktoś miał apetyt, parkujemy samochód, by z lekką niepewnością wyruszyć pierwszy raz w tym roku na szlak 66 jezior. Trochę zmęczeni po intensywnej sobocie, czujemy przesilenie zimowe i niedobór sił. Czy damy sobie radę? Czy gdy przyjdzie nam nadrobić drogi, skręcić to tu, to tam, nie zniechęcimy się? Nie znużymy?

Tym bardziej, że odcinek nie zapowiada się ciekawie. Przed nami długa asfaltowa droga nie wyłączona z ruchu samochodowego. W środku lasu mijamy wprawdzie niesamowicie wyglądającą długą sosnę, jednak przejazd aut nie poprawia nam nastrojów. Zagubione w gęstwinie błękitne kółko podkreśla niechcący atmosferę i jeszcze przez długą chwilę męczymy się samymi sobą. W końcu schodzimy na prawdziwą leśną ścieżkę, słońce połyskuje zza drzew, a ruch na świeżym powietrzu robi swoje. Hormony zaczynają działać i nabieramy optymizmu i dobrego humoru. Fajnie, że znów możemy wędrować przez Brandenburgię. W tych dobrych nastrojach docieramy do pierwszego jeziora Bötzsee, 4-kilometrowego i szerokiego na 400 metrów, powstałego w czasie zlodowacenia północnopolskiego. Położone jest razem z paroma czekającymi na nas jeziorami w glacjologicznej pradolinie, powstałej po roztopieniu się lodowca. Nie wolno po nim pływać motorowymi łódkami, można za to przysiąść na jednej z wyjątkowo licznych ławeczek na jego brzegu. Niektóre z nich wyglądają jak klęczniki, znaleźliśmy jedną nawet, która stoi w wodzie.

Szlak 66 jezior płynnie przechodzi do sąsiedniego jeziora w pradolinie – Fängersee. Przysiadamy nad nim na plaży, na mokrym kawałku drewna i pijemy herbatę z termosu zagryzając ją paluszkami. Tafla jeziora jest idealnie gładka, nie ma wiatru i dookoła panuje cisza. Pływające w pobliżu brzegu naprzeciwko łabędzie absolutnie nie rozpraszają i nie wydają z siebie żadnych dźwięków. Chwilo trwaj!

Wapiennymi torfowiskami schodzimy ze szlaku i kierujemy się przez las w stronę jeziora Straussee, nad którym położone jest miasteczko Strausberg. Jezioro rynnowe, podłużne, można nawet uznać, że w kształcie fasolki, od lat traci wodę. Zaniepokojeni mieszkańcy zrzeszyli się w oficjalną grupę, która ma na celu nie tylko badanie przyczyny obniżania się stanu wody, ale przede wszystkim zatrzymania tego procesu, a tym samym ochrony jeziora. Jako główny powód podaje się oczywiście zmiany klimatyczne, jednak do takiego stanu rzeczy przyczynia się działalność ludzka, od 2014 roku działające w pobliżu wodociągi, które właśnie z jeziora pobierają wodę.

Docieramy do domu opieki w osadzie o wdzięcznej nazwie „Po tamtej stronie jeziora” (Jenseits des Sees). Trasa wiedzie wprawdzie przez teren ośrodka, nad brzeg możemy się dostać tylko przeskakując przez płot, gdyż bramka jest zamknięta. Z ciekawością spoglądamy na miasteczko Strausberg. Jego panorama jest niezwykle zachęcająca, a ustawione w odstępach tablice informacyjne ze zdjęciami z przeszłości naszą ciekawość jeszcze bardziej rozpalają. Do miasteczka wrócimy, teraz, po prawie 15 kilometrach marszu, jedziemy szczęśliwi do domu.

Jeziora:

57. Bötzsee
58. Fängersee
59. Straussee

Trasa: ok. 12 km

Zdjęcia (26)

Komentarze (2)