Bazaltowe wzniesienie Odenberg to 381 m n.p.m., które bracia Grimm opisali w swojej „Mitologii niemieckiej”. Owiane legendami, w formie grodziska, skrywało w sobie do 1938 roku pozostałości po osadach z prastarych czasów (4000-1000 wieku p.n.e.), dziś wystawione w Heskim Muzeum w Kassel. To tutaj ma mieszkać germański bóg Wodan, wyparty przez chrystianizację z pobliskiego Gudensbergu, gdzie znajdował się ośrodek jego kultu. Proces nabywania nowej wiary tak właśnie przebiegał w wielu europejskich regionach. Modlono się do nowego chrześcijańskiego Boga, jednak przezornie i w tajemnicy oddawano cześć starym bóstwom.
Według innej z legend pod Odenbergiem miała miejsce krwawa bitwa Karola Wielkiego z Sasami. Po zwycięskiej walce wyczerpany król wycofał się na wzgórze. I choć o takiej walce milczą historyczne źródła to od wieków przekazywana jest legenda o śpiącym w górze przywódcy, który pewnego dnia się obudzi i odzyska władzę. Być może będą towarzyszyć mu cztery spalone tutaj na stosie w 1662 roku kobiety uznane za czarownice.
Wodan i Karol Wielki. Pogaństwo i chrześcijaństwo. Władza i jej mit. Nadzieja zaklęta w śpiących wyidealizowanych postaciach z przeszłości. Kiedyś wrócą i restytuują swoje królestwo.
Bracia Grimm do literatury wnieśli z tego miejsca legendę pt.” Błękitny Kwiat i pasterz z Odenbergu” („Die Blaue Blume und der Hirt am Odenberg”):
Dawno temu żył w okolicy pastuszek Brede. Pasł nieopodal Odenbergu swoją trzodę i z niepokojem przyglądał się jednej ze świń, która z dnia na dzień była coraz chudsza. Po jakimś czasie jednak sytuacja się zmieniła. Brede zauważył, że świnka w południe oddala się i wraca wieczorem, z każdym dniem coraz tłustsza. Zaintrygowany pastuszek postanowił śledzić zwierzę, przypuszczając, że znalazło lepsze miejsce do wypasu. Przedzierając się przez krzaki w kierunku wzgórza natrafił na przepiękny Błękitny Kwiat, który zerwał i wetknął za kapelusz. I w tym właśnie momencie jego wzrok padł na żelazne drzwi. Lekko zdenerwowany ostrożnie je otworzył i podziemnym korytarzem doszedł do sali, w której stała jego świnka, zajadająca owies. Oprócz góry paszy wokół leżały kopce złotych i srebrnych monet oraz kosztownych kamieni szlachetnych. Pastuszek oniemiał, złapał się za serce, po czym ściągnął kapelusz napełniając go, jak i swoje kieszenie kosztownościami, po czym szybko ruszył w kierunku wyjścia. W pewnym momencie usłyszał cichy głos, mówiący „nie zapomnij tego, co najlepsze”. Jednak było już za późno. Ciężkie drzwi zatrzasnęły się za nim raniąc go w piętę. Pastuszek miał wprawdzie kieszenie pełne złota, ale czegoś mu brakowało. Dopiero w tym momencie zauważył, że zgubił drogocenny kwiat, który odpadł od kapelusza, gdy ten napełniał go monetami. A Błękitny Kwiat był kluczem do góry, czyli tym, co najlepsze.
Odenberg wystaje samotnie wśród pól, wiedzie do niego szlak opatrzony znakiem pasterskiego kapelusza i leżącego na nim kwiatka. Z ulgą wkraczamy w las, dający cień i chłód w ten gorący letni lipcowy dzień. Mijamy tajemniczo zakręcone wokół siebie drzewo, docieramy do tablicy informującej o średniowiecznym miejscu straceń, które znajdowało się na stoku wzniesienia. Umierali tutaj nie tylko przestępcy, ale i ci, którzy sprzeciwiali się nowej wierze, praktykując stare tradycje. Im wyżej, tym piękniejsze widoki. Docieramy do dużej ławy, gdzie wyciągamy nogi i zamyślamy się nad losem tych, o których nie myślimy, wypowiadając slogany o wierze naszych przodków. Do szczytu zostało nam 650 metrów. Stamtąd widok z drewnianej wieży jest bezkresny, sielankowy. Szachownica pól, zielone wzgórza. I lekki pomruk, choć dzień jest bezwietrzny. Być może Wodan przewraca się na drugą stronę? Być może Karol Wielki pochrapuje w swoim wiecznym śnie?