Sposób życia króla Ludwiga XIV miał wpływ na sakralne budynki na Maderze. Pławienie się w zbytku imponowało Portugalczykom, pierwszym osadnikom wyspy, którzy nie tylko przejęli francuską kulturę, ale i upojny zbytek w życiu. Jan V Wielkoduszny, król Portugalii, nakazywał budować kosztowne kościoły i rządowe pałace. W ten sposób nawet w biednej okolicy można odkryć w niepozornie wyglądającej świątyni wyjątkowy skarb. Jak w Sao Jorge, malutkiej miejscowości na północnym wybrzeżu Madery. Biały kwadratowy budynek z drewnianymi wrotami. Prosto i skromnie. Po wejściu do kościoła oczom ukazuje się majstersztyk finezyjnych rzeźb, orgia złoceń i barokowy ołtarz, do którego wejścia strzeże ten, który pokonał smoka, czyli święty Jerzy, patron tego kościoła. Ściany i sufit w nawie pokryte są niebiesko-żółtymi płytkami azulejo, a kotara przed tym ołtarzem jest dramatycznie purpurowa.
W tym otoczeniu biskup, który przyjeżdżał z Funchal do Sao Jorge na letnie wakacje, gdyż właśnie tutaj była jego rezydencja, mógł spokojnie kontemplować modlitwy swoje i wiernych. Idealne i oczywiste miejsce dla księcia katolickiego kościoła.
Oszołomieni wychodzimy ze świątynnego zaskakującego miejsca i postanawiamy iść na jego zaplecze. Po chwili docieramy do dwóch małych uroczych drewnianych domków, z których jeden pokryty jest strzechą. Casa De Palha okazuje się być malutką restauracją. W pierwszym domku znajduje się bar i sala ze stołami, w drugim kuchnia, w której przygotowuje się typowe dla tej okolicy posiłki. Dwa wegańskie dania przez nas zamówione okazały się być przepyszne. Zupa i talerz warzyw z ryżem – poezja smaków tej malutkiej wyspy. Polecone przez właścicielkę białe wino dopieściło ekstazę. W pewnym momencie tej uczty zaczęliśmy rozumieć wymagania biskupa;)